Autor : Danielski 17 lutego 2014

 
Poniżej chcę wam przedstawić pewne zestawienie. Dziesięć punktów, które sprawią, że poczujecie się ważniejsi. Ale też zrozumiecie nas, blogerów. Choć, być może, nie jest dane mówić mi w imieniu wszystkich, na pewno mówię w imieniu swoim. Wpis ten jest dla czytelnika, dla blogera, dla mnie. Niech nikt nie bałamuci - blogi pisane są dla was, ale nie bez was.
 
Wstęp i zakończenie tego tekstu napisałem pod wszystkimi punktami. A co, mogę! 

1. Blogerzy są subiektywni

I tego nie zmienisz. To z resztą wynika z definicji. Bloger nie dzieli się obiektywnymi opiniami, które znajdziecie na setkach portali. Bloger je trawi, analizuje, wyciąga swoje wnioski i pisze własną opinię. Jego osobistą, indywidualną. 
Jeżeli bloger napisze, że najlepszym samochodem świata jest Łada Samara, to tak w jego mniemaniu jest. Ty możesz twierdzić, że to Ferrari, Golf II czy Cinquecento, ale na tym blogu to będzie Łada.
Nikt nie broni wchodzić w polemikę, wręcz to wskazane, ale musisz pamiętać, że blogera doświadczenia, opinie, obserwacje i poglądy mogą być inne niż twoje. Napiszesz, że Moskwicz jest najlepszym samochodem? I będzie, ale dla ciebie, nie dla blogera.
Możesz się nie zgadzać - ale zdecydowałeś się czytać tego bloga właśnie dlatego, że możesz liczyć na subiektywne opinie, niekoniecznie zgodne z twoimi.
Z resztą - czy decyzje rodziców były zawsze zgodne z twoimi i pod ciebie?

2. Wyciągnij lajki z pudełka z wężami

Jest to z tekstu Michała Góreckiego. I do niego was wysyłam. Wspaniały tekst, który mnie otworzył oczy. Pozwolę zacytować jeden fragment:
Po pierwsze przycisk LIKE to nie jest przycisk LOVE. Albo ABSOLUTELY ADORE. To jest „Like”. Po angielsku to wbrew pozorom wcale nie „lubię to”, tylko „podoba mi się to”. To mała różnica znana lingwistom od dawna, ale nie wchodźmy w detale. Po prostu mi się to podoba. W internecie nie widzimy osób po drugiej stronie monitora, więc kiedy piszę coś w tę pustkę internetową, to druga osoba mówi „tak, widziałem co napisałeś, fajne”. Tylko tyle i aż tyle. „Hej stary, fajne”. „Haha, niezła beka”.
Resztę przeczytacie w całym wpisie, a naprawdę warto. 
Dodam od siebie - like to twoja zapłata. Niewielka, a dająca wiele. W ten sposób doceniasz czas i pracę blogera. Dajesz mu kopa, motywujesz. Niby nikt nie pisze dla lajków - ale każdy patrzy i obserwuje ile ich ma.
A bloger też ma świadomość, że skoro "płacisz" mu lajkami - ma dla kogo pisać.

3. Nie wszystko czarne jest czarne

Blogerzy często mieszają style pisania, ale uwielbiają nie pisać wprost. Szukają metafor, porównań i innych. 
Pamiętasz Małego Księcia?


Nie wszystko musi być tak oczywiste. Czasem tekst ma szersze znaczenie niż same słowa.
Może ta Łada była dla niego wyjątkowa, bo tam się narodził jego potomek? 

4. Daj głos

Czytając bloga zapewne lubisz i bloga i blogera. Albo przynajmniej bloga. Ale skąd autor może o tym wiedzieć jak nie ma pojęcia o twoim istnieniu? 
Kiedyś, jeszcze studiując, miałem tygodniową przerwę w pisaniu. Po napisanym w końcu wpisie dostałem smsa od koleżanki. Treść była mniej więcej taka: "Świetny tekst! Pisz częściej, bo nie mam co czytać." Okazało się, że jest fanką mojego bloga prawie od początku, nic mi o tym wcześniej nie mówiąc. Ba, że nawet większość wpisów skomentowała! (dopiero od miesiąca wiem jakiego używała nicku). Następnie jej wskazówki, rady i dyskusje były wielokrotnie nieocenione.
Gdy piszesz - komentarze, wiadomości, czy po prostu ot tak - blog się cieszy! Bloger otrzymuje od ciebie zapłatę, a ciebie to nie kosztuje nic. Bloger dostaje kopa motywującego, a wystarczyło czasem jedno zdanie. Daj głos! Tak jak to zrobił na przykład jeden z fanów na Facebooku.
I bloger będzie coraz lepszy - bo ma dla kogo.

5. Wybaczaj

Pomyłki zdarzają się każdemu. Nie ma w tym nic nadzwyczajnego. Chyba, że bloger notorycznie pisze "ktury". 
Wybacz to, że pojawiła się literówka, brak przecinka lub w złym miejscu. Wybacz, że czasem pojawi się podwójnie jakieś słowo. Ba, wskaż gdzie jest taki byk, nic w tym złego. Ale wybacz. 
Wybacz także to, że nie w każdym tekście jest morał zmieniający świat i życie. Wybacz, że nie każdy tekst jest na Nobla. Tak bywa. 
Wybacz blogerowi jeżeli skrytykował twoją ulubioną firmę kosmetyczną - pamiętaj o punkcie pierwszym.
I pamiętaj, że bloger praktycznie nigdy nie ma personalnych wycieczek do czytelników.

6. Bloger może usunąć twój komentarz

Wolicie:
"Łada? Pojebało cię? Najbardziej dojebanym samochodem jest Skoda Favorit i pierdol się"
czy:
"Łada? Nigdy nie lubiłem ruskich produkcji i dziwię się, że ty lubisz. Nie ma to jak Skoda Favorit!" ??
Druga wersja lepsza, prawda? 
Sekcja komentarzy na blogu jak impreza. Wyobraź swoją własną.
Tłum ludzi, fajna atmosfera, ciekawe rozmowy. Nagle przychodzi ktoś, kto wszystko psuje. Burzy atmosferę, jest hałaśliwy, krzykliwy, obraża, wyzywa, wprowadza chaos. Ktoś próbuje interweniować i zaczyna być coraz gorzej. Takie imprezy nie są dobre.
Lepiej pozbyć się takiej osoby niż pozwolić na demolkę. 
Ale gdyby taka osoba przyszła i próbowała podzielić się swoim zdaniem i opinią bez agresji - znacznie lepiej zostałaby odebrana. A atmosfera ani przez chwilę nie byłaby zepsuta.

7. Bądź przedłużeniem bloga

Bloger ma tylko dwoje rąk. Jakkolwiek by się nie starał - nie obejmie nimi wszystkich. Pomóż mu. 
Świetnie, że jesteś, świetnie, że lajkujesz. Płacisz dużo, nie tracąc nic. A możesz jeszcze wesprzeć, nie wysilając się w ogóle. 
Rozsiej bloga. Świetnym przykładem jest moja siostra. Co jakiś czas wysyła mi linki do różnych blogów. Ciekawych, bądź mniej, ale rozsiewa. I wiem, że podobnie robi z tym blogiem. 
Nie każę ci spamować wszystkich twoich znajomych. Ale jeśli twojemu znajomemu zdechł chomik i pyta się ciebie jak sobie poradzić, a wiesz, że na blogu, który czytasz był akurat poradnik "jak radzić sobie ze śmiercią chomika" - wyślij mu ten link. Bo czemu nie?

8. Daj się zapamiętać

To poniekąd wynika z zachowania się do powyższych punktów. Idąc z nimi za pan brat - stajesz się kumplem blogera. Pozwalasz się poznać. Nie jesteś anonimowy. Jesteś kimś, kto także należy do rodziny bloga. Kimś kto jest istotny, z kim warto się liczyć, a jego opinie są ważne. 
Wiem, że mam kilku takich czytelników, którzy stosują się do tego dekalogu, nawet go nie znając, zanim w ogóle wpadłem na jego pomysł.
I wiecie co - potrafię z pamięci, bez zaglądania, wymienić najaktywniejszych komentatorów czy najczęściej lajkujących. I każdego z nich uwielbiam, z każdym chętnie umówiłbym się na piwo.
Ja się jaram, gdy ktoś mnie zapamiętuje.

9. Bloger nie zawsze spełni twoje oczekiwania

I nie chodzi o to, że nie odpisze na mejla czy oleje twoją propozycję tematu. Może i to się zdarzyć, ale najczęściej dajcie czasu.
Jeżeli kochasz swoją Skodę Favorit, a wejdziesz we wpis "Najlepszy samochód świata" i poczytasz o gloryfikacji znienawidzonej przez ciebie Łady - nie bądź mściwy. Nie bluzgaj, nie mieszaj blogera z błotem. 
Może być tak, że 10 wpisów na blogu będzie pisanych "pod ciebie" i po każdym będziesz miał ochotę blogera wycałować. Ale może być tak, że jedenasty wpis okaże się totalnie nie w twoim guście, wbrew twoim opiniom. To, że zawsze w tekstach znajdywałeś papu w postaci pierwszego, drugiego dania i deseru nie oznacza, że raz nie znajdziesz samego, suchego ryżu. Przełknij, bo i tak się zdarzy. 

10. Ten punkt tylko dlatego, że ma być dekalog.

Dziewiątnica brzmi głupio. 


Nie napisałem tego wpisu po to, byście go odczytywali jako sztywne reguły. Niech to będą wskazówki ukazujące jak dużą rolę możecie odegrać w życiu bloga. I dlaczego bloger, nieświadomie, może was zawieść.

Jeżeli mam wybrać najważniejsze punkty powyższego dekalogu - to wybieram 2 i 4. Dają największe odczucie obecności czytelnika. Pozwalają wręcz ich poczuć, dotknąć. Pozwalają na żniwa, po ciężkiej pracy, jaką jest pisanie bloga. I też są piekielnie trudne do zrealizowania.

Ale nie niemożliwe. Szczególną wartość ma cytowany wyżej tekst Michała Góreckiego. On bardzo mi otworzył oczy, bo uświadomił mnie, że ja także jestem czytelnikiem. Nie tylko blogerem. Dlatego pierwsze co, zacząłem wymagać od siebie. 
Dotychczas byłem głównie obserwatorem i czytającym. Totalnie anonimowo - a po co? Przecież jak lajknę to zapłacę za tekst. Za fotkę. Cokolwiek. Staram się oduczyć wcześniej nabytego "czytam i tyle" i myślę, że jestem na dobrej drodze. 

Nad wpisem pracowałem dwa dni. W pracy. I kieruję go dla wszystkich - blogerów, czytelników, fejsbukowiczów. Także kieruję go dla siebie, gdyż mam podwójną rolę - blogera i czytelnika.

Wiem, że czyta mnie wielu blogerów. Jestem ciekaw Waszych opinii na temat powyższego dekalogu.



{ 5 komentarze... read them below or Comment }

  1. Mnie się podoba "Dziewiątnica" ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobry tekst i jeszcze lepsze 9 przykazań :P Powinnam je kiedyś podsunąć swoim czytelnikom, choć zasadniczo są bardzo przykładni!

    OdpowiedzUsuń
  3. W zasadzie to bardzo dobry dekalog. Sama pisałam bloga i przypomniało mi to niechęć i zrezygnowanie jakie dopadały mnie, kiedy nikt nie wykazywał żadnej aktywności, a gdy tylko pojawiał się "lajk" albo komentarz, to zaraz chciało się pisać dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hmm, to zależy :) Z większością punktów się zgadzam, ale co do tych z komentarzami i lajkami... zależy jakiego typu bloga piszesz. Wiem, że blogowe pamiętniki są na wymarciu, ale są, czego jestem przedstawicielem ;) oczywiście komentarz i aktywność cieszy ALE mnie np. równie cieszy kiedy dostanę komentarz czy maila, a w nim pisze: "czytam Cię od trzech lat, ale wcześniej jakoś nie odezwałem/odezwałam się..." :) Baa, to może nawet cieszy bardziej, bo zdajesz sobie sprawę, że nawet jeśli nie będziesz mieć wcale żadnych komentarzy, to nie znaczy to, że nikt Cie nie czyta :)

    OdpowiedzUsuń

Dzięki za komentarz!

- Copyright © Czasem widziane -Metrominimalist- Powered by Blogger - Designed by Johanes Djogan -