- Powrót do głównej »
- Lifestyle , Między ludźmi , Toplisty »
- 4 typy najgorszych sprzedawców
Autor : Danielski
5 października 2013
Praktycznie codziennie dokonujemy umowy kupna - sprzedaży. Praktycznie codziennie jesteśmy po jednej ze stron barykady - albo sprzedawców, albo kupujących. Zakładam jednak, że częściej bywacie po tej drugiej stronie. Z resztą - kto dziś nie kupuje?
I dziś wam przedstawię typy sprzedawców, z których usług nienawidzę korzystać.
I dziś wam przedstawię typy sprzedawców, z których usług nienawidzę korzystać.
Zdarzało mi się pracować jako sprzedawca - czy to w budce z pieczywem, czy na dziale rybnym w okresie świąt w Realu, czy też jako sprzedawca telewizorów w Media Markt. Wiem, że klienci bywają różni: opryskliwi, chamscy czy też po prostu żenująco głupi lub nieznośni.
Jednak aby pracować jako sprzedawca czegokolwiek i gdziekolwiek - człowiek musi posiadać jakieś predyspozycje psychiczne jak i - dobrą wolę.
Typ 1: eSeMeSedientka
Typ przypisany głównie do kobiet. Podam przykład z życia: wchodzę do mojej ulubionej piekarni - a tam kobietka nawija do słuchwki: "No Kasiu, super, że jutro będziesz, czekaj chwilkę.... coś panu podać?" I podaje mi chleb, ale dalej pierdoli coś do tego telefonu! Lub smski sobie pisze podczas obsługiwania mnie, czy innego klienta. Jakby jeszcze uprzejma była... Dobrze, że chleb mają znakomity, bo już dawno chodziłbym gdzie indziej.
Ja rozumiem - pogadać przez tel, popisać smsy, poczytać książkę czy nawet grać w coś tam na kompie - jednak gdy przychodzi klient - odłóż tę pieprzoną elektronikę i zajmij się nim.
Takim sprzedawcom - zdecydowane nie!
Typ 2: Pomocnica
- W czymś panu pomóc?
- Tak, zadanie z matematyki rozwiązać.
Ech, zdaję sobie sprawę, że większość Pomocnic i Pomocników ma narzucone z góry takie zachowanie, ale - ono odrzuca. Nie jestem ciotą, gdy będę chciał pomocy to podejdę i o nią poproszę. Poza tym - poczekaj - 2 minuty temu wszedłem do sklepu, daj mi się rozejrzeć czy zastanowić.
Mnie osobiście takie zachowanie sprzedawców zniechęca i raczej w tym sklepie już nic nie kupię. Po prostu wyjdę, gdyż nie będę czuł się swobodnie, tylko obserwowany i zaszczuty.
Typ 3: Jestem Tu Za Karę
Ja nie wiem jaki pracodawca chce przyjąć takie osoby do kontaktów z ludźmi. Współczuję też tym osobom, jeśli "po prostu tak mają".
Wchodzisz do sklepu, a sprzedawca ma wyraz taki wyraz twarzy, że sobie myślisz: "chce mi zajebać czy tylko wyciąć serce?". Strach podchodzić do lady, czy rozmawiać z ekspedientką, która Jest Tu Za Karę. Ani to uprzejme, ani nie próbuje być uprzejme, opryskliwe, bez jakiegokolwiek uśmiechu. No i przerażające przy okazji! Aż dreszcze przechodzą.
Wchodzisz do sklepu, a sprzedawca ma wyraz taki wyraz twarzy, że sobie myślisz: "chce mi zajebać czy tylko wyciąć serce?". Strach podchodzić do lady, czy rozmawiać z ekspedientką, która Jest Tu Za Karę. Ani to uprzejme, ani nie próbuje być uprzejme, opryskliwe, bez jakiegokolwiek uśmiechu. No i przerażające przy okazji! Aż dreszcze przechodzą.
Typ 4: Wykrywacz Złodziei
Takich typów jest mało, ale męczące i w pewien sposób obraźliwe.
Wchodzisz do sklepu - i stajesz się punktem obserwacji. Wykrywacz Złodziei nie odzywa się - tylko obserwuje, a jej wzrok mówi - "ukradniesz coś, jesteś przecież złodziejem, widzę to. No dalej, weź, schowaj te mleko do torby". Czasem, niby to ukradkiem, jeszcze za tobą krąży. A ty stoisz, pocisz się na plecach i nie weźmiesz tego mleka do ręki - bo ze stresu zapomniałeś czy chcesz 2% czy 3,2%. I myśl - czy wyglądam jak jeden z braci Dalton?
Oczywiście niektóre typy można łączyć - wspomniana przeze mnie, w punkcie pierwszym, ekspedientka z piekarni jednocześnie Jest Tu Za Karę. Do chleba mam czasem ochotę na pączka czy drożdżówkę, ale gdy ją widzę to biorę chleb i uciekam. Czasami pracodawcy podejmują dziwne decyzje podczas rekrutacji.
Na szczęście - nie wszyscy są powyższymi typami i jest wielu naprawdę uprzejmych i przyjaznych sprzedawców, u których aż chce się kupować. Swoją drogą - ciekawe czy robiono badania (jeżeli tak, to jakie są wyniki) na temat wielkości sprzedaży u ekspedientów miłych i tych powyżej.
A do sprzedawców, których opisałem wyżej - musicie się postarać, was też obowiązuje pewna etykieta.
A do sprzedawców, których opisałem wyżej - musicie się postarać, was też obowiązuje pewna etykieta.
P.S. No chyba, że klient chuj.
P.S.2: Miał być nowy szablon. Pracujemy z moją A. nad nim ciężko, często i nocami. Ale nie ma lekko. Utknęliśmy w pewnym punkcie i ciężko z niego ruszyć. Może ktoś ogarnia html? Jeśli tak i chciałby pomóc - proszę o Kontakt.
A jakich wy sprzedawców nie lubicie?
Tweet
Dwójka i czwórka sprawia, że mam ochotę uciec ze sklepu w trybie natychmiastowym lub stać się niewidzialną. Juz wolę pozostałe typy niż czuć się tak skrępowaną.
OdpowiedzUsuńChoć pierwszej nie raz typowo glupio mi wejść w słowo... Albo jak jest klientka, nic nie kupuje, ja stoję za nią i to często klientka odchodzi, bo pani sprzedawczyni, by sobie jeszcze pogadała... lub jak sobie przyjdę ona(zna od dziecka, wiec co się będzie przejmować)musi iść tam, siam, dopisać to... i czuję się typowo olewana. Szczególnie jak widzę jak podchodzi do innych. Coś w tylu chodzenia do sklepu tylko dlatego, że jest naprzeciwko...
No niestety typ drugi jest coraz bardziej powszechny, gdyż pracodawcy (szczególnie duże firmy z galerii handlowych) mają coś takiego ustalone w standardach obsługi klienta.. Ja też tego niecierpię, szczególnie mozna to odczuć w tych 'droższych' drogieriach (np Sephora). Sama miałam niedawno pracować jako taki sprzedwca-nachlny pomocnik, ale zrezygnowałam, bo bym się z tym źle czuła skoro sama tego nie lubię. Taki sprzedawca wręcz nie pozwoli sie klientowi rozejrzeć, najczęściej jest to połączone z typem 4. Sprzedaż to wielka sztuka, niewiele osób zdaje sobie z tego sprawę, ale to juz inna bajka ;)
OdpowiedzUsuńJa osobiście dorzuciłbym do tego piąty typ - kapitalisty. Trochę podchodzi pod typ nr 3, na zasadzie "dawaj kasę i spieprzaj". Ale głównie takich idzie napotkać w małych miasteczkach, gdzie ja mieszkam, czyli sprzedawcą jest właściciel i ma w dupie dobro klienta, tylko własne pieniądze.
OdpowiedzUsuńJa powiem Wam jak to wygląda z drugiej strony.. Sama pracuję w takim miejscu, gdzie mam styczność z klientami.. Czasem taki jeden osobnik potrafi napsuć krwi na cały dzień i potem się dziwić, że jesteśmy nieuprzejmi :P Jednak ja z góry zakładam, że klient - nasz pan. Coś sobie upatrzy sam - OK. Chce porady - OK. Chce napsuć krwi - tam są drzwi i chętnie pomogę wyjść :) jeśli widzę, że ktoś stoi, rozgląda się i nie wie czego szuka podchodzę i pytam, jeśli ktoś wali prosto z mostu co chce - służę pomocą. Zdarza mi się czytać książki i tak się zaczytać, że nie zauważę klienta :P (raz nawet jak się do mnie odezwał w trakcie czytania to mało co na zawał nie zeszłam, ale książka była za bardzo ciekawa :D) pod jaki typ podchodzę? :D
OdpowiedzUsuńNie cierpię "pomocnic". To chyba główny powód tego, że unikam zakupów w sklepach stacjonarnych, jak tylko mogę - dobrze, że jest net. Jeszcze nigdy taka "pomocna" osoba nie wpłynęła pozytywnie na moją chęć zakupową.
OdpowiedzUsuń