Autor : Danielski 8 października 2013



Jako opiekun bądź wychowawca kolonijny opiekowałem się już dużą ilością dzieci. W pięć lat zrobiłem minimum 15 turnusów, więc czego doświadczyłem to moje. Przede wszystkim mam w głowie wiele rozmów i dialogów dzieci lub z dziećmi. Najczęściej zabawne, choć i pouczające bądź głupie. Kilka przytaczam tutaj.

Już raz pisałem o swoich wnioskach pokolonijnych, możecie je sobie przypomnieć, bądź zapoznać się z nimi - o tutaj.

Sporo z tych tekstów swego czasu można było znaleźć na fanpage Czasem widziane.

Pamięć również nie jest niezawodna, więc nie wszystko jest słowo w słowo, jednak starałem się zachować sens wypowiedzi. Czytając, warto też odegrać role i wczuć się w te historie.


1. Jak tracić dziewictwo, to tylko z przygodnym Turkiem.

Mój pierwszy wyjazd na kolonie jako opiekun. Ja, wówczas 21-latek. Turcja. Grupa? 12 dziewczyn w wieku 14-18 lat. Któregoś dnia podchodzą do mnie trzy 17latki.

- Proszę pana, mamy sprawę.
- No słucham was dziewczyny, co się stało?
- No bo wie pan. My mamy 17 lat i pierwszy raz mamy za sobą (tu mnie już lekko zszokowały z takim wyznaniem), ale Andzia (miała 15 lat) z naszego pokoju jeszcze nie. A ona kręci z kelnerem z naszej restauracji i mówiła, że nie chce być gorsza i chce to z nim zrobić. Jakby mógł pan z nią porozmawiać i może przemówić do rozsądku? Tylko niech pan zrobi to tak, żeby nie dowiedziała się, że wie pan to od nas.

Dosłownie mnie zamurowało!
Cóż, wiadomo - Turkowie tam bajerowali nasze nastolatki, znali kilka polskich kwestii typu: kocham cię, jesteś śliczna itp. i nasze nastolatki - cóż, leciały na to. A Andzia była wyjątkowo pusta i głupia.
Rozmawiałem z nią. Poświęciłem sporo czasu na tą rozmowę. Mówiłem też takie rzeczy, w które normalnie raczej nie wierzę. Ale chyba udało mi się ten pomysł z głowy jej wyrzucić.

2. Nie czyń drugiemu co tobie nie miłe.

Grupa dzieciaczków 8-11 lat. Jeden z chłopaków monstrualnie duży jak na swój wiek (czyt. gruby). Dzieci się z niego, ku mojemu pozytywnemu zaskoczeniu, nie śmiały. Ale za to on docinał dziewczynkom, przedrzeźniał i ogólnie dokuczał, a upomnienia nie przynosiły skutku. Pewnego dnia, jedna z 8 czy 9letnich dziewczynek do niego:

- A ty, jesteś taki gruby, że się chyba urodziłeś w tłusty czwartek.

Chłopak się uspokoił do końca turnusu, nawet rozpłakał, a ja, co nie było może do końca pedagogiczne - nie powstrzymałem śmiechu.

3. Kto pyta nie błądzi.

Co prawda nie jest to sytuacja w której brałem udział, ale działa się przy mnie. Koleżanka miała w grupie 9letnią dziewczynkę, która wyjątkowo topornie przyjmowała informacje.

(D)ziewczynka: Proszę pani, o której jest zbiórka?
(K)oleżanka: O 15:30 Agatko.
D: A gdzie?
K: A gdzie się zawsze spotykamy?
D: Tutaj... A gdzie idziemy?
K: No przecież mówiłam wcześniej, że idziemy na pokaz Mam Talent, przecież występujesz.
D: A to nie idziemy na miasto?
K(już poddenerwowana, gdyż takie dyskusje miewała 12 razy dziennie): Nie, nie idziemy.
D: A to o której zbiórka?
K: Agatko... o 15:30, tutaj! Leć już do pokoju.
D: A idziemy na miasto?

Agatka potrafiła tak bardzo długo. Przebywanie z nią dłużej niż 15 minut sprawiało, że człowiek cofa się w ewolucji. Ale do 15 minut - bywała nawet zabawna i śmieszna.

4. Najważniejsze to być odważnym!

Miałem w grupie kiedyś swojego imiennika, Daniela. Miał 8 lat i był malutki jak Tomcio Paluch. Ale za to rezolutny, zabawny i pełen energii. Jemu często dokuczał inny chłopak z grupy, a wszelkie łagodzenie sporów - pomagało co najwyżej na kilka godzin - jak to u dzieci. Daniel często przychodził do mojego pokoju się poskarżyć. Aż, któregoś dnia...

(puk puk, otwieram, a tam Daniel)
Ja: No nie, co tym razem zrobił Kuba?
D (ze spuszczoną głową w dół i twarzą pełną trwogi i smutku): No bo... proszę pana... tym razem chciałem powiedzieć na siebie...

Co mogłem zrobić? Roześmiałem się, rozczesałem mu włosy dłonią i powiedziałem, że za odwagę wybaczam cokolwiek nie zrobił. Przyszedł odważnie donieść na siebie! Który dorosły ma taką odwagę?

5. Bo bajerować trzeba umieć. 

Bułgaria, idę z grupą na miasto czy gdzieś tam. Nie idziemy w żadnych parach, ot luźno się poruszamy. Do dziewczyny przede mną podbija jeden z chłopaków:

Ch: I co, czujesz się lepiej niż wczoraj? (dzień wcześniej miała problemy z żołądkiem)
Dz: Tak.
Pięć min ciszy, bez żadnego słowa, ale idą obok siebie.

W końcu zacząłem się z niego śmiać, że musi mnie nauczyć owej bajery i umiejętności zagadywania.

6. Czary mary, jesteśmy niewidzialni.

Znowu Bułgaria (tak, tam się wiele działo). Godzina 3 w nocy, wychowawcy na dyżurze, a tu nagle z jednego z pokoi wychodzi dwóch chłopaków kompletnie owiniętych zasłoną (!?). Idą w kierunku wychowawców. W końcu:

W: A co wy chłopaki robicie?
Ch: Mamy pelerynę niewidkę.
W: No chyba nie bardzo...
Chłopcy wyszli spod zasłony, wracają do pokoju i słychać jak jeden z nich mówi do drugiego: I tak daleko zaszliśmy.

Cóż, do Coperfielda jeszcze trochę im brakuje, ale pomysły godne niego!

7. Pieniądze szczęścia nie dają.

O tym nawet niektóre maluchy wiedzą. Węgry, dzień przed wyjazdem do Polski, jeden z 11letnich chłopaków wydaje strasznie dużo pieniędzy i kupuje różne, dziwne rzeczy. Więc pytam:

Ja: A co ty tyle pieniędzy wydajesz? Może zaoszczędź sobie i jak przyjedziesz do domu to coś będziesz mógł sobie kupić.
Ch: Ale proszę pana. Pieniądze mają służyć mnie i są po to by je wydawać. A te rzeczy to prezenty dla rodziców i siostry.

Muszę przyznać - zmotywował mnie do powiększenia suwenirów dla rodziny.

8. Bo z otyłością da się żyć (ale ciężko). Kompilacja.

Chłopaczek z punktu numer 2 - miał w grupie kolegę, który o dziwo - był jeszcze większy. Nazywaliśmy ich (w kadrze) - Pascal i Makłowicz (Makłowicz to ten większy). Obydwaj po 11 lat. Z nimi miałem szereg zabawnych sytuacji:

a) Plaża, lekkie fale. A chłopaki do mnie:
- Proszę pana, będziemy wielorybami!
I kładą się na brzegu morza, czekając aż ich fala wyrzuci. Ja z ratownikiem na łopatkach ze śmiechu.

b) Siedzimy w kółeczku na plaży, przygotowuję grupę do zabawy. I widzę, że między Makłowiczem a kolejną osobą jest trochę miejsca.
Ja: Makłowicz, weź się przysuń do koleżanki, ścieśnijmy te kółko.
Co robi Makłowicz? Jak siedział, tak się położył na plaży i się przeturlał, bo: "tak mam łatwiej".

c) Makłowicz, na domiar złego, był bardzo anemiczny - zawsze z tyłu, zawsze powolny, ale zawsze z uśmiechem. No i na plażę ubierał adidasy i cała grupa czekała na niego 5 minut aż on otrzepie stopy z piasku, ubierze skarpety i buty. No to go pytam:
Ja: Makło - czemu nie ubierasz klapek na plażę. Nie masz? Zapomniałeś z domu wziąć?
M: Nie lubię klapek (słowa wypowiedziane jak idealny flegmatyk).
Ja: Ale musisz się jakoś przemóc, bo zawsze na ciebie czekamy, będzie trochę szybciej.
M: Ale ja nie chcę, one mi spadają.
Ja (lekko w szoku): Jak to ci spadają?
M: No tak. Jak w nich chodzę to spadają ze stopy.

Na tym zakończyłem dialog, w zbyt dużym szoku byłem, a moja wyobraźnia (uważam, że bogata) nie potrafiła sobie wyobrazić jak to jest możliwe.

d) Przy przedstawianiu się Pascal powiedział: interesuję się gastronomią i plastyką, a Makłowicz: interesuję się jedzeniem i graniem na komputerze. Ale Pascal chwalił się miłością do pierogów, które nauczył się robić z babcią. Aż któregoś dnia, będąc na mieście, zdradził mi jaki ma plan na swoje życie.

P: Jak skończę szkołę, to pójdę do technikum gastronomicznego, potem na studia gastronomiczne, a następnie założę pierogarnię! Bo kocham pierogi!

Ale musielibyście to zobaczyć z jaką pasją wypowiadał te słowa!

9. Nie wolno odrzucać zalotów kobiet!

Małym dzieciom nie raz czytałem bajki na dobranoc. Gdy starsze grupy się dowiadywały, dla beki, często prosili mnie bym im też poczytał. Zarówno i chłopcy i dziewczyny. Najczęściej się to kończyło wspólnymi żartami, czy 10minutowymi rozmowami o dupie Maryny. Ale kiedyś dziewczyny mnie zaskoczyły (15 lat).

Dz: Proszę pana, bo ja mam pytanie i chciałabym prosić o radę.
Ja: Dajesz!
Dz: No bo... jak rozkochać w sobie chłopaka, ale w taki sposób by później go olać i żeby cierpiał?
Ja (standardowy szok, choć i rozbawienie): Ale czemu chcesz, żeby cierpiał?
Dz: No bo on mi się wcześniej bardzo podobał i myślałam, że ja mu też, ale jednak on teraz podrywa Asię!

No tak - dziewczyny już od młodości chcą się bawić męskimi uczuciami, a jak!



Ktoś tu dotarł? Mam nadzieję, że tak. I mam nadzieję, że sprawiły te historyjki choć kawałek uśmiechu na twarzy. Niestety, nie jestem w stanie zapamiętać wszystkich i wiele mi już uciekło z głowy. A te - według mnie - perełki. Także - jak jest uśmiech - proszę o lajka!

No i ponawiam - możecie zadawać mi pytania - póki co nie cieszy się to wielką popularnością, ale kto wie, może jednak będziecie mieli wenę i coś wam najdzie na klawiaturę. Pytać, o TU.



{ 6 komentarze... read them below or Comment }

  1. Do końca dotarłam. I to z wielką przyjemnością :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Punkt pierwszy to dla mnie mistrzostwo
    Ile to ciekawych rzeczy można się dowiedzieć obserwując młodsze pokolenia w otoczeniu bez rodziców

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie lubię dzieci, ale te, które miałeś okazję "bawić" to rzeczywiście perełki ;)

    Szablon świetnie wygląda :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajne :D

    P.S. - też nie lubię klapek :P a nawet jak mam klapki, to i tak muszę porządnie umyć nogi i nie lubię piachu pod stopami - o, właśnie dlatego nie lubię klapek :P i w sumie to też mam wrażenie, że to takie spadające z nóg buty ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Pelerynka niewidka rządzi! Musisz koniecznie prowadzić notatki w tej kwestii. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. haha harry potter nawet był
    ;d

    OdpowiedzUsuń

Dzięki za komentarz!

- Copyright © Czasem widziane -Metrominimalist- Powered by Blogger - Designed by Johanes Djogan -