- Powrót do głównej »
- O kobietach »
- Kobieta dominująca
Autor : Danielski
11 grudnia 2012
Dzisiaj napiszę na temat kobiet dominujących. Jest to wpis na prośbę pewnej osoby, która mnie zna osobiście. Poniekąd temat został poruszony również na facebook'u, w komentarzach z jedną z czytelniczek i w prywatnych wiadomościach z inną czytelniczką. Spróbuję pokrótce przybliżyć sylwetkę kobiety dominującej, oraz stosunek mężczyzn do takich kobiet.
Zapytano mnie czy faceci lubią kobiety dominujące. W życiu, w łóżku, robiące pierwszy krok, narzucające swoje zdanie etc.
Nie mogę odpowiadać za ogół, ponieważ jestem specyficzny, jeśli chodzi o relacje damsko - męskie. Mogę spróbować odpowiedzieć za siebie.
Kobieta dominująca, to najczęściej kobieta silna psychicznie, mocno broniąca swojego zdania i swojej woli, nie uznająca kompromisów, próbująca owinąć faceta wokół palca, czasem zrobić z niego wręcz maminsynka. W związku to ona rządzi, ona decyduje jaki film będzie oglądany, co ma facet ubrać, czy w jakiej pozycji będą się kochać. Czasem może zmusić by się oświadczył...
Ok, trochę ostro opisałem kobietę dominującą, ale wiele cech wyżej wymienionych występuje w kobietach władczych i pewnych siebie. A nie wszystkie te cechy są pozytywne.
Z mojego doświadczenia i obserwacji śmiem twierdzić, że takich kobiet - na szczęście - jest mało, a lubią je faceci, którzy są słabi psychicznie i nie mają własnego zdania. Często są to związki długie, a facet najczęściej traci swoich kumpli i poważanie wśród swoich dawnych znajomych. Nowymi kumplami stają się te osoby, które kobieta zna i "lubi" bo owinęła ich wokół palca i może nimi dyrygować.
Istnieją jednak kobiety dominujące inaczej - czyli takie, które potrafią dominować, w taki sposób, że zdobędą faceta, dosiądą go, a całokształt związku, znajomości, relacji - jest jak najbardziej normalny i pożądany. To jest zdrowa dominacja, można ją nazwać też relacjami partnerskimi. Ja wiem, że takie kobiety lubię i przepadam za nimi. I uważam, że jak dla mnie są to kobiety najbardziej pożądane. Ilość ich jest od małej po średnią, pomimo, że jest to poniekąd wyśrodkowany rodzaj charakteru, a tego najgorszego i najmniej pożądanego przez facetów (albo mnie) rodzaju charakteru (nie twierdzę, że najsłabszego) jest najwięcej.
Czym się charakteryzuje zdrowa dominacja? Są spontaniczne i odważne. Wiedzą czego chcą, potrafią o tym mówić wprost, bez owijania w bawełnę - potrafią opieprzyć, jeśli facet zjebał. Mają swoje zainteresowania, którym poświęcają czas, swoich znajomych, ale nie ograniczają faceta. Potrafią wyjść z inicjatywą - zarówno życiową, jak i łóżkową. A w łóżku potrafią dominować. Mają ochotę na spontaniczny numerek w parku na spacerze? Proponują i starają się zrealizować. Chcą spróbować czegoś nowego, innej pozycji - śmiało i bez skrępowania proponują. Również jeśli chodzi o uczucia. Nie pierdolą się z tym - potrafią mówić wprost - o tym, że lubią w facecie to i to, że tego nie znoszą, że czują się tak i tak. Umieją sprawić by facet poczuł się facetem, potrzebnym, prawdziwym facetem. Oczywiście potrafią dominować w taki sposób by facet też mógł się wykazać, a nie tylko siedział i pierdział w stołek - jeśli widzą, że nie ma inicjatywy z jego strony - olewają to, bo wiedzą, że on nie jest ich wart. A jeśli chodzi o podryw - mają świadomość, że jeśli same pierwsze zrobią krok, to już w połowie zdobyły faceta - bo facet na wpół jest zakochany w kobiecie, która pierwsza ma odwagę zagadać, poderwać. Nie są disneyowskimi księżniczkami, które czekają na rycerza na białym koniu, a same biorą sprawy w swoje ręce.
Czyli stuprocentowe kobiety, dla których warto oszaleć.
Piszę to ze swojej perspektywy. Pierwszego typu dominacji całkowicie unikam. Nie lubię takich kobiet, w ogóle mnie nie pociągają, uważam, że poniżają faceta. I choćby była najlepsza w łóżku, nie zainteresuje mnie w niej nic, poza tym. Na szczęście rzadko je spotykam. Drugi rodzaj kobiet - spotykany troszkę częściej - najbardziej pożądany. I kobieta wcale nie musi wyglądać jak seks bomba - po prostu swoim zachowaniem sprawia, że chcemy przebywać obok i jesteśmy szczęśliwi, że mamy kobietę, która ma ciekawą osobowość i potrafi nas ujarzmić.
Tweet
haha, jestem tym pierwszym typem. Poza tym- robisz sporo błędów językowych czy stylistycznych :P
OdpowiedzUsuńNajbanalniejszy z tego tekstu :"..jest mało, a lubią ich faceci, którzy są słabi..." sam widzisz ;)
Ty debiliko! Gdzie on narobił sporo błędów językowych?
UsuńWidzisz, nawet najlepszym się zdarza! :) Ale dzięki za wyłapanie, poprawiłem, nie tylko to.
OdpowiedzUsuńGdybyś była pierwszym typem kobiety, to byś zupełnie inaczej skomentowała. Ja sam znam jedną taką kobietę, w przeszłości może poznałem 2-3.
Takie kobiety czasem są wręcz śmieszne - gdy np. na zajęciach połowa sali wie, że ona się myli, a ta dalej twardo brnie w swoich przekonaniach (pomimo głośnego załamania rąk, przez resztę).
Poza tym - oglądanie jak dyryguje swoim facetem... Aż smutne.
Pragnę zauważyć, że współcześnie jest coraz więcej mężczyzn typu uległego, których wręcz podnieca i podoba się dominacja kobiety. Może nie, że jest ich więcej (bo zawsze byli) a teraz pojawili się w świetle dziennym,o! Wystarczy przejrzeć ogłoszenia na portalach erotycznych. I wydaję mi się, że w takim przypadku jest to relacja jak najbardziej zdrowa, jeżeli każdy dobrze się czuje w swojej roli i nie szkodzą sobie wzajemnie. I nie zawsze są to mężczyźni słabi czy nie mający własnego zdania. Po prostu ich to kręci :) Zacząłeś generalizować - kobieta dominująca - facet pantofel, słaby i nieogarnięty. pzdr Jul
OdpowiedzUsuńTaka typowa "domina" która na siłę chce z robić z faceta swojego chłoptasia, to typ którego nie cierpię.
OdpowiedzUsuńZnam jedną i najzwyczajniej żal mi gościa.
Ja ustawiam ludzi po kontach zawodowo, dlatego w domku lubię spuścić trochę z tonu. I choć nie jestem osobą uległą to do dominującej też mi daleko. Nie ma nic złego, by czasem poczuć się słabą istotką i dać sobą porządzić:)
Anonimie vel Jul - tak, tylko, że oni bardziej potrzebują mamusię, a nie kobietę. Nie dyskutuję tu o łóżku - bo czasem fajnie jest być zdominowanym, w dobie gdy kobietom się "nie chce". Ale w życiu? Wg mnie najbardziej zdrowym układem jest związek partnerski, gdzie oboje się uzupełniają i mają swoją rolę dominacji.
OdpowiedzUsuńMam znajomą parę - długoletnią - on jest cieniem chłopaka jakim był zanim ją poznał. Jest stłamszony. Nie może mieć życia poza nią. To jest zdrowe?
@milexica - jak napisałem wyżej - również znam jedną i również żal mi gościa, choć z czasem coraz rzadziej.
A jeśli chodzi o dominację zawodową - jeśli jest takie stanowisko pracy to wręcz trzeba i nie można odpuścić. Ale w życiu prywatnym już trzeba "wyluzować" :)
Za bardzo nie rozumiem tej rozkminy, bo żyjemy w kraju wolnym, każdy robi sobie co chce. Odnosisz wszystko do swojej osoby, rozumiem, że Tobie taki układ by nie pasował, ok. Ale niektórzy tak lubią. Co Ci do tego, że Twój znajomy jest cieniem, jest stłamszony. To jego problem i jak poczuje potrzebę, to sam będzie wiedział co zrobić, nie? Są ludzie typu męczenników, że pomimo złej sytuacji, nadal w niej tkwią. Wtykanie się w to i roztrząsanie czy komuś jest źle bo ma taką i siaką kobietę, jest nie na miejscu i raczej mu nie pomoże. J.
OdpowiedzUsuńKraj teoretycznie wolny...
UsuńTak, piszę z własnej perspektywy.
Co mi do tego? Wcześniej był zajebistym ziomkiem. Można było na nim polegać, był świetnym facetem. Teraz? Cóż, ludzie po tylu latach się i od niego odwrócili, on sam olał swojego przyjaciela z piaskownicy. Czy to warte? A ludzie gadają, widzą jak ten związek wygląda i słyszą jej wrzaski na niego o nic. Ale syndrom sztokholmski jest silny :)
Rozumiem jak najbardziej, Twój kumpel itp. :) Ludzie mogą naprawdę dużo mówić. Ale póki on sam nie zorientuje się, że ten związek go dusi, negatywnie się na nim odbija, to nikt nic nie zrobi. Albo po prostu ją kocha albo jest typem ofiary, która nie potrafi żyć bez swojego kata ;)J.
OdpowiedzUsuńJestem kobietą - dla mnie związek inny niż partnerski nie istnieje! Sama w takim żyję i nie wyobrażam sobie innych relacji! Co to za związek gdzie jedna ze stron dominuje, a druga siedzi jak ta dupa? Owszem czasami jedna partner/ka może pokazać swoje ja, ale nie cały czasy, dla mnie chore! Też znam kilka przypadków gdzie jedna ze stron dominuje - i co? druga osoba jest nieszczęśliwa, ale nie będzie walczyć o swoje zdanie, bo jak to? przecież nie może... chore, chore, chore! :) Pozdrawiam i obserwuję bloga :)
OdpowiedzUsuńnie ma zwiazkow idealnie partnerskich, nie ma po rowno. zawsze ktos bardziej rzadzi, trzeba tylko starac sie ta roznice zacierac na tyle, zeby nie była bardzo widoczna, bo potem zaczynaja sie teksty ludzi ze srodowiska, ze faceta stlamsila albo baba zahukana nosa z domu nie wystawi. najlepsze co mozna sobie dac to milosc wg boskich warunkow, kocham cie to daje ci swobode, wolna wole. kocham cie bo chce cie kochac, a nie bo mnie zmuszasz ty czy jakas sytuacja z zewnatrz. no i wazne, by sie dobrac na tyle podobienstwami, ze jak wyparuja chemikalia zakochania, zostanie para przyjaciol na dobre i na zle, a nie wymiana na lepszy model bo ten nie byl wystarczajaco ulegly. jak chce sobie porzadzic niech kupi pieska. a co do uleglych facetow: jest ich masa! maja w sobie duzo pierwiastka kobiecego i taka ich natura, dominacja kobiety jest dla nich wybawieniem, a nie torturą. dziekuje za uwage :]
OdpowiedzUsuńA moja nade mną dominuje, ja się stawiam i jest horror. od 3 lat jesteśmy razem i ona rządzi każdym aspektem mojego życia. Leje mnie po ryju, wytrzymuje tyle, co tyson. Sam jej nie jebne, chociaż nie raz mam chyżą ochotę. Nie wiem, co teraz, cóż takiej dominantki to się tylko bać, a ja, niczym balszoje debil ją kocham. I co teraz?
OdpowiedzUsuńJak ci z nią żle i nie chcesz żeby rządziła każdym aspektem twojego życia to jej na to nie pozwól i rób jak ty chcesz. Uwierz to jest możliwe tylko musisz być stanowczy. Jeżeli to nie będzie pomagało to z nią po prostu zerwij lub rozwiedż się.
Usuń