Autor : Danielski 8 grudnia 2012

Przy poznawaniu się - podobno liczy się pierwsze wrażenie. Ale ile te pierwsze wrażenie trwa? A ile razy zdarzyło się Wam okłamywać poznawaną osobę, pokazując się z takiej strony, której na co dzień nie używasz, bo taki/taka po prostu nie jesteś? Takie - koloryzowanie siebie by zaimponować drugiej osobie. Pokazywanie cech pożądanych, których ni w ząb nie posiadasz. Czy to jest dobre?


We wpisie używałem raczej zwrotów do facetów, to jednak kobiety czytając go, powinny sobie automatycznie zastępować formę męs - żeńską.

Podobno gdy nie zrobisz pozytywnego pierwszego wrażenia, to nie masz szans na owocne rozwinięcie znajomości. Dlatego koloryzujemy. Oszukujemy - i już to nieważne, że ją - oszukujemy samych siebie, kreujemy kogoś kim nie jesteśmy. Warto ponosić taką cenę by zaimponować? 

Napomknąłem o tym na fejsie - "nie chwal się kobietom, że lubisz pić". Nie pokazuj tej czy tamtej cechy. Nie rób tego czy owego. Ale kurwa czemu? 

Po pierwsze - nie chcę oszukiwać. Jak już kogoś poznaję to zachowuję się całkowicie naturalnie, normalnie, jakbym rozmawiał z kimś kogo znam dobrze. Niech wie jaki jestem na starcie. 

Po drugie - kiedyś to wyjdzie. Zacznę kobiecie opowiadać, że fascynują mnie powieści Grocholi, ta na mnie poleci, bo mamy "wspólne zainteresowania", a gdy odwiedzi mnie to ujrzy półki pełne książek Stephena Kinga... Nawet jeśli miałbym myśleć o kobiecie, jako o przygodzie, zabawie to nie umiałbym tak ściemniać na swój temat. Poza tym - ja np. nigdy nie potrafiłem kłamać.

Po trzecie - robienie z siebie błazna. Może i ona/on nie wie, że robisz z siebie błazna, ale ty wiesz! Robisz rzeczy, które w głębi siebie uważasz za poniżające, złe, których nie lubisz. Przed samym sobą jesteś osobą, której nie poznajesz i której nie lubisz.

Po czwarte - ukrywasz siebie. Jaki byś nie był. Jesteś niepowtarzalny, wyjątkowy. Pokazuj to. Po co masz zgrywać inną osobę? Przecież ona polubi nie to, kim jesteś, a to co sobą zaprezentowałeś - na dłuższą metę tak pociągniesz?

Ludzie często narzekają - chciałbym by pokochała mnie takim jaki jestem. To pokaż jej prawdziwego siebie, by miała szansę go pokochać! 

Ja - lubię się napić, nie ukrywam tego. Lubię imprezować, lubię się bawić, wieść beztroskie życie. Lubię kobiety, oglądam się za nimi na ulicy, lubię seks, lubię czarny humor, podteksty, czasem jestem arogancki, można odnieść wrażenie, że chamski, pewny siebie, uwielbiam się śmiać - z siebie, z ludzi, z krzywej ławki w parku. Elektronika mnie nie lubi, nie znam się na samochodach, często jestem minimalistą. 
W tym wszystkim są pewne cechy, które mniej rzucają się w oczy, bo oczy widzą to co chcą widzieć, a więc: inteligentny, odpowiedzialny, wrażliwy i inne takie nudniejsze rzeczy. A przede wszystkim - skromny ;)

I miałbym to wszystko ukrywać? A skąd! Jestem sobą zawsze. I nigdy tego nie ukrywam. Tym bardziej na starcie. Jak już kobieta mnie poznaje - to od początku ma do czynienia ze mną, a nie z kimś kogo zgrywam, bo chcę jej zaimponować. A czy to jej będzie pasowało i mnie zaakceptuje takim jakim jestem? Ona zadecyduje.

Wam też proponuję - róbcie pierwsze wrażenie naturalnie, sobą, nie udając kogoś kim nie jesteś, tylko po to by zaimponować. To może zadziałać tylko na krótką metę. 



Leave a Reply

Dzięki za komentarz!

Subscribe to Posts | Subscribe to Comments

- Copyright © Czasem widziane -Metrominimalist- Powered by Blogger - Designed by Johanes Djogan -