Autor : Danielski 28 marca 2013


Spójrzmy w głębię Internetu - facebooki, nasze klasy, fotki.pl, czaty, sympatie, twittery, instagramy, fora i wiele, wiele innych serwisów, gdzie można rozmawiać, nawiązywać kontakty, dyskutować. A co z życiem poza Internetem? 

Jakiś czas temu jechałem pociągiem - zaczynam twierdzić, że w pociągu przychodzą najlepsze pomysły, rozmyślenia czy wnioski. Pociągiem, w którym o dziwo było dużo miejsca i w przedziale siedziałem sam. Ale miałem otwarte drzwi do mojego przedziału. Gdy pociąg zatrzymał się na stacji, pewien starszy pan wystawił głowę przez okno i zawołał:
- Przepraszam pana, jaka to stacja?
Zapytał również nieco starszego pana, który akurat stał na peronie. Pociąg stał na tym peronie z 5-7 minut, a ci panowie w tym czasie nawiązali, śmiem twierdzić - przyjaźń. Ot tak, zaczęli po prostu dyskutować - bez żadnych oporów, o pogodzie, o sporcie, o pracy. Jakby znali się od lat. Gdy pociąg odjeżdżał - pan z pociągu krzyknął:
- Bardzo mi miło, serdecznie pozdrawiam!

To samo możemy dostrzec w autobusach wśród starszych osób. Ot tak potrafią rozpocząć rozmowę między sobą czasem kompletnie o niczym, czasem o poważnych problemach, czasem o pogodzie. Rozmowy bywają zaraźliwe, gdzie dyskusja toczy się nieraz między kilkoma osobami - po czym jak prowodyr wyjdzie - rozmowa toczy się dalej. 

Wyobrażacie sobie nas, pokolenie Internetu, byśmy mogli ot tak zacząć niezobowiązującą dyskusję? Bez alkoholu i na trzeźwo? Poza Internetem? 



Internet nas omamił, ogłupił i zniewolił. Ci ludzie potrafią rozpocząć rozmawiać, bo nie stawiają sobie ograniczeń. My stawiamy ograniczenie w postaci braku ekranu. Boimy się wyśmiania, boimy się odrzucenia. To zrozumiałe. Ale za to podziękujmy Internetowi. Niedługo zupełnie nie będziemy rozmawiać bo "napisz na fejsie" stanie się codziennością. 

Nieśmiałość to wirus, który został wszczepiony wraz z rozwojem Internetu. I wirus ten się rozwija, póki rozwija się Internet. 

Zapewne każdy z was widział na fejsie konta typu "spotted" - spotted knajpa, spotted miasto, spotted uczelnia/szkoła czy spotted komunikacja miejska. Dzisiaj lepiej tam napisać, że "o 14:32 jechałem autobusem 99 i była tam taka ładna blondynka o niebieskich włosach, która nosiła dwoje innych butów. chętnie cię poznam, bo spać nie mogę" niż nawiązać po prostu rozmowę. 

Jesteśmy zarażeni niemocą rozmowy. Wyobraźcie sobie 2 dni bez fejsa na świecie. Ile byłoby samobójstw? 

I ostatnie już pytanie - trochę standardowe - co by było gdyby nasi rodzice tak bali się dyskusji, poznania się w swoich latach młodzieńczych?





{ 20 komentarze... read them below or Comment }

  1. Ja jestem chyba wyjątkiem od reguły bo ja w każdej kolejce czy podrózy gadam, podchodzę z dzieciakiem do właścicieli psów i gadam o czworonogach bo mała się interesuje...
    Może to przez pracę, może przez to żem ze wsi i się nie kryguję bo może nie wypada.
    Ale gadam. To nie internet. Sami to w sobie zabijamy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajna zmiana tła na blogu. Duży plus!
    Ja gadam, dużo. Aż sama się dziwie sobie, bo jestem nieśmiała. Ale zaczepiają mnie ludzie i rozmawiamy. O pogodzie, zdrowiu, świętach, jedzeniu, wszystkim! Nie mam dnia bez conajmniej 2 rozmów.

    OdpowiedzUsuń
  3. Teraz wszyscy żyją w wirtualnym świecie, jeszcze trochę zamiast duszy towarzystwa będziemy mówić: dusza facebooka.

    OdpowiedzUsuń
  4. Peter McVries29 marca 2013 01:20

    "Plaga nieśmiałości" - to masz rację, ale nie obwiniałbym o wszystko internetu, tzn. mnie na przykład internet dał możliwość swobodnej komunikacji, czego w erze przedinternetowej nie potrafiłem (fobia społeczna itp.).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Swobodnej komunikacji, ale tylko w sieci. Czy jednak przeniosłeś to poza sieć?

      Usuń
    2. Peter McVries29 marca 2013 20:38

      Poniekąd tak ale nie do końca - przyznaję ;) Ale tak sobie myślę, że lepiej choć swobodnie pisać skoro już nie potrafi się mówić, niż w ogóle zamknąć się w sobie całkowicie.

      Usuń
  5. ponoć wyznacznikiem naszych czasów jest fakt że piszemy maila do osoby siedzącej biurko dalej:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Chyba też jestem wyjątkiem, bo czy to w kolejce, autobusie, gdziekolwiek - zazwyczaj z kimś gadam... a średnio przy komputerze spędzam 9-10h w dniu (taka praca). Wynika to może z faktu, że z reguły jestem gadatliwą osobą i lubię nawiązywać kontakt z ludźmi, a nie siedzieć w autobusie z muzyką w uszach :)

    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, ja się na przykład cieszę, że zgubiłem swoje słuchawki do telefonu i również mam tą możliwość dyskutowania w autobusach czy pociągach.
      Nie oszukujmy się jednak - jeżeli ktoś jest gadatliwy z natury - jak Ty czy ja - ma łatwiej :)

      Usuń
  7. Ja zaliczam się do tych osób "nieśmiałych" - ale to nie kwestia internetu. I w sumie... w sieci jest ze mną jeszcze gorzej, bo jestem bardziej zamknięta na jakikolwiek kontakt z osobami, których nie znam.

    Moim zdaniem - nie internet jest przyczyną, a samoocena. Ludzie z dnia na dzień przestają w siebie wierzyć, często zostają oceniani za to, co mówią i robią - a net w minimalnym stopniu przyczynia się do tego (wiadomo - haters gonna hate). Też nie możemy zrzucać całej odpowiedzialności na pewien wytwór - a powinniśmy szukać przyczyny w mentalności ludzi. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sieci jest gorzej? Nieśmiała? Gdyby tak było to nie prowadziłabyś bloga gdzie wrzucałabyś tyle (i takich) swoich fotek. Według mnie to oznaka pewności siebie, nie nieśmiałości.

      Dzisiejszy wpis będzie częściowo o tym jak łatwo podnieść własną samoocenę :)

      Usuń
    2. Hm, nie do końca mnie zrozumiałeś. Pisanie jest moją pasją, hobby. Piszę, żeby wyrobić sobie styl, poglądy, skonfrontować racje kilku osób, dokonywać podsumowań etc. Zdjęcia są tylko dodatkiem.

      Owe zdjęcia nie definiują "pewności siebie". Jeden doda jedną fotkę, drugi pięć, a inny - ani jednej. Suma sumarum, internet często jest tym czynnikiem, który pomaga nam zwalczać nieśmiałość ... m. in. poprzez to, że otwieramy się na ludzi kompletnie nam obcych.

      Usuń
  8. Nie do końca potrafię zrozumieć to wszystko, bo ja mam zupełnie odwrotnie... nie znoszę smsowania, rozmów na fejsie itede... Chyba, że jest to jedyna forma komunikacji między mną a bliską osobą. A i to tylko na pewien czas. I jest to moja Sister ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. przyznaję się bez bicia, że większość czasu "poza domem" spędzam ze słuchawkami w uszach, ale nie wzbraniam się też jakoś mocno przed rozmowami z obcymi (nie, żeby często się zdarzały - podobno mam nieprzyjemny wyraz twarzy), choć rzeczywiście jak tak teraz myślę, to zwykle są to ludzie starsi. sama inicjuję właściwie tylko rozmowy z właścicielami sporych czworonogów, bo jak widzę dużego psa, to zachowuję się jak dziecko "mogę, mogę, mogę pogłaskać?" ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. też ostatnio jechałam MZK i byłam świadkiem, jak dwie panie usiadły koło siebie i zaczęły rozmawiać i o świętach i o innych sprawach, a wczesniej sie nie znały, mało brakowało, żeby się na kawę pozapraszały

    OdpowiedzUsuń
  11. Raz pojechalem autobusem kupic sobie cos w sklepie oddalonym dosyc daleko ode mnie, w drodze powrotnej na przystanku starsza pani zapytala sie kiedy bedzie autobus, no i tak sie zaczela rozmowa ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Raz wyszedłem na świeże powietrze ale świat przypominał mi MineCrafta ...
    Jak raz umówiłem się z dziewczyną to zapytała się na którym spotkaniu ma mnie złapać za fujarę odpowiedziałem na pierwszej, tyle rozmów nawet nie czytałem tego co jest wyrzej .Ale po co ja to pisze ??

    OdpowiedzUsuń
  13. Dobry artykuł. Także w sieci znalazłam takie coś http://www.opcja.vot.pl/?p=4 - też pomaga.

    OdpowiedzUsuń
  14. spotted to najgłupsze co powstało ostatnio w internecie i sami sobie tą nieśmiałość wciskamy przed oczy.

    OdpowiedzUsuń
  15. mi sie przez całe zycie ani razu nie zdarzyła taka pogawędka z obca osoba...

    OdpowiedzUsuń

Dzięki za komentarz!

- Copyright © Czasem widziane -Metrominimalist- Powered by Blogger - Designed by Johanes Djogan -