Autor : Danielski 6 marca 2013


Jak już wiecie - mieszkam w akademiku. Bardzo go lubię, lubię ludzi, których poznałem lubię też atmosferę akademika. Nie żałuję, że wybrałem akademik zamiast, na przykład, mieszkania. Ale w akademiku często się mieszka z obcą osobą. Aktualnie mam już czwartego współlokatora. Nie zawsze jest i było idealnie. O tym dzisiaj.

Myślę, że nawet osoby, które nie mieszkają w akademiku a gdzieś na mieszkaniach z innymi ludźmi, mogą znaleźć wiele analogicznych sytuacji. Temat z resztą podsunęła mi koleżanka z roku, która sama mieszka z kilkoma ludźmi.
Abyście nie myśleli, że jestem jakimś królewiczem. Oczywiście przychodząc do akademika nie spodziewałem się luksusów na miarę Hiltona. Zdawałem sobie sprawę, że imprezy, hałas, a także nieład to chleb powszedni. To jednak niektóre zachowania są tak irytujące, że nie w sposób o nich nie wspomnieć.

Jesteś czyimś lokatorem? A może będziesz? Poczytaj poniższe punkty to może uda ci się być idealnym kompanem do wspólnego mieszkania.

1. Brudne naczynia
Ja wszystko rozumiem. Sam czasem po jedzeniu jestem tak pełny, że nie chce mi się od razu zmywać. Czasem też nie ma czasu. Jak pozmywasz godzinę po jedzeniu nic się złego nie stanie. Czasem jest zasada - ja robię obiad - ty zmywasz. I odwrotnie. Ale. Jeśli jedziesz na weekend do domu i zostawiasz swoje brudne naczynia w zlewie to mam ochotę skręcić ci kark! Jeśli wieczorem mam ochotę coś sobie zrobić, a naczynia od wczoraj leżą w zlewie to także mam ochotę wyrzucić cię przez okno. Zmywaj po sobie! 

2. Brudne podłogi
Tu też jestem wyrozumiały. Nie trzeba jej myć co 3 dni. Jeśli ja zorganizowałem imprezę - następnego dnia myję podłogę. Jednak jeśli mieszkasz ze mną od listopada i dotychczas ani razu nie zaproponowałeś "chodź, może umyjemy podłogę", tylko czekasz aż ja wezmę mop w ręce i umyję, to udusić cię byłoby pożytkiem dla społeczeństwa. Mój aktualny lokator - od listopada ani razu tego nie zrobił. Ja w tym czasie myłem podłogę kilka razy. On nigdy. Nie jestem pedantem, że muszę jeść z podłogi. Ale lubię choć stosunkową czystość. I to się tyczy nie tylko podłóg, a ogólnie miarowej czystości w pokoju/mieszkaniu.

3. To moje, nie rusz!
To mnie zawsze rozwala. "Moja patelnia", "mój talerz". Co prawda, aż tak kiepskich lokatorów nie miałem, ale znam z opowieści. Jak chcę użyć twoją patelnię to nie mam zamiaru jej spalić czy zjeść. I nawet umyję ją później, nie bądź sępem. To samo się tyczy artykułów spożywczych. Sępić 2 kromki chleba? Mój trzeci lokator pod tym względem był najlepszy. Po prostu się umówiliśmy, że kupujemy je na zmianę. Raz ja kupię masło, następnym razem ty. Proste, prawda?

4. Słuchasz świetnej muzy
Każdy z nas ma swój ulubiony rodzaj muzyki. Ty słuchasz Comy - ja Paktofoniki. Ty słuchasz Moniki Brodki - ja Black Sabath. Ty Hannah Montana - ja Arki Noego. Cokolwiek. Ale kurwa miej sumienie. Nie katuj mnie swoją muzyką cały dzień. Zainwestuj słuchawki jeśli mieszkasz z kimś, a ta osoba nie lubi twojej muzyki. Podobna kwestia tyczy się filmów. Jeśli mam z tobą pokój - to albo użyj słuchawek, albo ustaw dźwięki tak, bym w niewielkim stopniu słyszał. A nie dolby surround.

5. Przyprowadziłem kobietę
Ten problem tyczy się osób, które dzielą z kimś pokój. Przyszła do mnie kobieta - chcę z nią oglądać film, bzykać się, grać w scrabble, kontemplować na temat wycinki drzew w Amazonii, cokolwiek. Miej na tyle w sobie empatii, by zrozumieć, że chciałbym z nią spędzić kilka chwil sam na sam. Jasne, że to też twój pokój. Ale bądź kumpel. Gdybym miał zamiar z nią spędzić całą noc, to na pewno nie wtedy, jak ty byś był obok. Mój pierwszy lokator wszedł kiedyś do pokoju podczas gdy oglądałem film z dziewczyną. Co zrobił? Usiadł sobie do swojego laptopa (a oba były na jednym stole). I jakby nigdy nic siedział sobie na fejsie itp. Wzbudziło to moją lekką ... konsternację. Pod tym względem także lokator nr 3 był najlepszy. Nawet jeśli koleżanka wpadła do mnie na chwilę, na piwo czy po coś tam - to ten pisał do mnie smsy czy ma sobie szukać innego noclegu dzisiaj. To był (i jest) kumpel.

6. Wstaję ja, wstajesz ty
Mój aktualny lokator stosuje się do tej zasady w 100%. On wstaje po 6 (lub po 7 - zależy od tego na którą ma do pracy) i jebany zachowuje się tak głośno, że niemożliwym jest się nie obudzić. Trzaskanie szafkami, szorowanie butami, szeleszczenie reklamówkami. No nie znoszę tego. Dlatego zrozum. To, że ty musisz wstać nie oznacza, że wszyscy twoi domownicy także. Nie musisz chodzić na paluszkach, ale staraj się zachować względnie cicho. Bądź kumpel.

7. Każden sobie rzepkę skrobie
Wychodzisz do sklepu. Na zakupy mniejsze czy większe. Bądź kumpel, zapytaj się czy czegoś nie potrzebuję. Gdybym chciał duże zakupy to sam bym poszedł. Ale jeśli akurat idziesz i chcę byś mi kupił na przykład trochę szynki? Dużo ciężej ci nie będzie. A jest to całkiem ludzkie zachowanie. Idziesz po piwo na wieczór? Zapytaj lokatora czy nie chce. 

8. Zostaw mi syf, lubię go
Jedziesz na weekend do domu? Jasne, zostaw mi syf, ja lubię na niego patrzeć. I jeszcze zaprosić jakąś kobietę by dotrzymała mi towarzystwa w tym syfie. Zużyte butelki, opakowania, pudełka itp. Przecież problem wrzucić to do kosza, prawda? Ale kto te śmieci wyniesie? Widzisz pełen kosz - problem wyrzucić, gdy akurat wychodzisz? Mój aktualny lokator od listopada maksymalnie 3 razy wyrzucił śmieci. Nie nauczę go już chyba. Nie bierz z niego przykładu.

9. Nie kąp się
Pamiętaj, że mieszkam z tobą, wiem i widzę czy się myjesz. Czy idziesz pod prysznic, czy myjesz zęby. Może nie wyniosłeś tego z domu, nie wiem, ale przynajmniej sprawiaj pozory. Poza tym - zajebiście przecież, gdy dwóch chopa siedzi w pokoju i jeden z nich od 3 dni się nie mył.


Akademik rządzi się zupełnie innymi zasadami niż mieszkanie. Ludzie czasem mijają się z celem. Lubisz ciszę i spokój? To po co przyszedłeś do akademika? Ale jednak dziwni ludzie trafiają się wszędzie. Są też pewne indywidualne zachowania, które trudno roztrząsać jako normę. 

I tak na przykład - koleżanka miała lokatorkę, która non stop (autentycznie) siedziała na kompie i rozmawiała przez Skype. Nawet ze swoim psem. Można z czasem poczuć się dziwnie, tym bardziej, z tego co mi mówiła koleżanka - musiała słuchać jej rozmów. Jeden z moich lokatorów notorycznie, całymi dniami oglądał seriale. Kładłem się spać, on dalej przy kompie. Wstawałem - on już (albo nadal) przy kompie. Takie dziwności.

A jakie wy zachowania swoich lokatorów (jeśli takowych macie/mieliście) dostrzegacie?

P.S. - już jutro spodziewajcie się mojego wpisu na innym blogu. Gościnnie napiszę króciutki tekst, który być może wam się spodoba. Bądźcie czujni. A może ktoś zgadnie gdzie będę pisał? 



{ 30 komentarze... read them below or Comment }

  1. Więcej luzu?!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krzysiek, tak sądzę, że powyższy czytelnik zgadywał gdzie napiszę gościnnie.

      I nie, nie jest to Więcej Luzu.

      Usuń
  2. Albo Szczypta Pieprzu?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczypta Pieprzu także to nie jest :)

      Usuń
    2. Ale może być, jeśli Ray wyrazi zainteresowanie ;).

      Usuń
  3. Twój lokator musi być nieznośny... ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Gasz, jak dobrze, że dzielę jedno przytulne mieszkanko z przyjaciółką...

    OdpowiedzUsuń
  5. Kup mu w prezencie ladny zestaw kosmetykow do higieny ;3
    Okazja sie znajdzie.
    Albo zacznij sie zachowywac jak on. Ciekawe ile zniesie taki brud^^"

    OdpowiedzUsuń
  6. dodałabym punkt akurat zauważalny bardziej w stancjach (2 lata i sie wyprowadzilam .______.) - nie pieprz się tak głośno 24/dobe bo nie każdy musi słyszeć jak bardzo ci spoko hahaha

    OdpowiedzUsuń
  7. Jeżu... jak tak na to patrzę to się cieszę, że nie wiem co to akademik :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja bym na Twoim miejscu mimo wszystko żałował ;))

      Usuń
  8. Te punkt nie dotyczą tylko akademika, zarówno mieszkań jak i domów z rodzicami - tak sie wydaje przynajmniej :D

    OdpowiedzUsuń
  9. zgaduję dalej.... swiatproporcow.blox.pl ?

    OdpowiedzUsuń
  10. Pamiętam, że na stancji brudne gary wciskałyśmy kumplowi do wersalki, tam gdzie trzymał kołdrę. Po jakimś czasie mył już po sobie regularnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Czułabym się idealnie w akademiku. Gary zaczynam myć, jak się skończą czyste, nieraz po czterech dniach, podłogę myję raz na kilka miesięcy, odkurzam góra raz na miesiąc :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Mogłabym napisać referat na ten temat. W akademiku byłam kilka miesięcy, resztę czasu na stancjach, zawsze miałam swój pokój, ale i tak ludzie działali mi na nerwy :/. W akademiku to mam tylko 1, ale bardzo ważną radę - pal papierosy na korytarzu wprost pod moimi drzwiami, uwielbiam jak wszystko, co posiadam śmierdzi fajami...

    A poza tym:
    1) miej psa i karm go na podłodze na środku kuchni, jak nie zje od razu to nic, zostaw, może zdecyduje się jutro; jeśli pies dostanie ataku biegunki to nie jest tylko Twój problem, wszyscy muszą ramię w ramię sprzątać po psie;
    2) zwymiotuj sąsiadce na wycieraczce, niech myśli, że to ja i na mnie krzywo patrzy;
    3) nie płać swojego przydziału rachunków a po co, chętnie posiedzę przez Ciebie przy świeczce
    4) lataj po pokojach i zakręcaj grzejniki (oszczędzimy na ogrzewaniu), Ty dogrzewaj się grzejniczkiem elektrycznym, nie ma sprawy, mi nie musi być ciepło zimą
    5) zużywaj mi całe drogie kremy, przecież kupuję je na wspólny użytek
    6) rozkładaj zużyte patyczki do uszu po całej łazience, to dodaje wnętrzu niepowtarzalny charakter
    7) jak jadę na weekend do domu, zrób taką imprezę, że sąsiedzi wezwą policję, im więcej tym weselej
    8) przyprowadzaj na noc facetów, najlepiej za każdym razem innego a potem idź spać (pod wpływem) i zostawiaj ich samych sobie w mieszkaniu, uwielbiam to uczucie niepewności i zdziwienia, kiedy rano wstaję na zajęcia i widzę jakiegoś obcego kolesia w slipkach, który z lodówki wyciąga moje jedzenie, za 2 dni chętnie przeżyję powtórkę z rozrywki z jakimś innym
    9) zapewniaj mi dreszczyk adrenaliny stwarzając niebezpieczeństwo pożaru, zostaw zapalone kadzidełka/świeczki i cholera wie co jeszcze, zamknij pokój i idź gdzieś, razem z innymi współlokatorami miło spędzimy czas kombinując jak się włamać i to zgasić
    10) chętnie okłamię Twoją dziewczynę, że nie widziałam nic podejrzanego, kiedy wiem z kim ją zdradzasz i, że tamta nocuje u nas równie często jak ta legalna, bez problemu możesz prosić mnie o taką przysługę
    11) zostaw otwarte na oścież okno na cały dzień skoro mieszkamy na parterze, przecież mi już nie jest potrzebny ten laptop czy biżuteria
    12) jak pojadę na weekend do domu a Ty w piątek zauważysz, że zapchała się toaleta to się nie przejmuj i korzystaj z niej nadal, dla mnie to żaden problem szukać hydraulika w niedzielę wieczorem jak wrócę, bo z toalety wylewa się coś mocno podejrzanego
    13) wylej moją całą oliwę z oliwek do smażenia kotleta, przecież nie będziesz szedł do sklepu a ja zjem sałatkę na sucho

    Cieszę się, że mam to już za sobą i nie muszę mieszkać na stancji :D. Pozdrawiam wszystkich studentów, którzy nie mieszkają z mamusią.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jak pisałem w ostatnich zdaniach - każdy ma swoje indywiduum ;)
      Ale widzę, że mogłabyś poświęcić osobną notkę na ten temat :)

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. Oj mogłabym... Nie miałam szczęścia do stancji. Chociaż pomimo tych niedociągnięć to ludzie byli fajni i można było z nimi kreatywnie spędzić czas.

      EDIT:
      I tak też zrobiłam. Użyłam ten komentarz jako notatkę własną :). Dzięki za inspirację :*

      Usuń
  13. Ja akurat zawsze miałem spoko lokatorów w mieszkaniu. Ale znam takie miejsca gdzie tworzy się konkretne regulaminy co kto ma robić, czego nie, co zakazane, co dozwolone, kiedy, gdzie, o której itd. To już jest chore.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Regulaminy to zdecydowanie przesada.

      Usuń
    2. Regulamin to przesada, ale pamiętam, że na którejś stancji została powieszona na lodówce kartka z terminami sprzątania, pedantyczna współlokatorka rozpisała nam grafik :P.

      Usuń
  14. Peter McVries8 marca 2013 02:24

    Nigdy nie mieszkałem w akademiku (ja bym tego chyba nerwowo nie wytrzymał :D właśnie z takich różnych organizacyjnych powodów), za to ze współlokatorami i owszem (od niedawna udało mi się z tego wyzwolić - luksus taki że z radości czasem nie mogę :D ).

    1. Dużo racji. Z drugiej strony z punktu widzenia zarówno finansowego jak i ochrony środowiska lepiej jest umyć na raz więcej garnków/talerzy niż po jednym. Ale doskonale rozumiem jak czyjeś talerze wkurzają współlokatorów, więc dopóki nie mieszkałem sam, to też zmywałem po sobie szybko. Teraz mieszkam sam i zmywam kiedy mi się chce albo kiedy się właśnie nazbiera, ale to moje mieszkanie, moja kuchnia i moje prawo ;)
    2. Racja.
    3. Nie do końca proste. A jeśli ja smaruję chleb masłem ledwo-ledwo, a współlokator lubi mieć masła na centymetr? A jeśli ktoś je 4 kromki chleba na śniadanie, a ja jedną? Dlaczego mam sponsorować kogoś kogo potrzeby są dużo większe niż moje? Tak było ze współlokatorką - kupujemy cukier na pół, no ok, tyle że ja prawie nie używam cukru (nie słodzę napojów, cukru używam sporadycznie, najwięcej to chyba w czerwcu do truskawek), kilo się skończyło (jak dla mnie ekstremalnie szybko się skończyło) i przebąkuje że "trzeba by kupić", a ja z tego skończonego to użyłem może z jednej łyżeczki. Teraz jak kupuję sam sobie, to mam kilo na pół roku jak nie lepiej ;) To samo ze słodyczami - jeśli ja kupuję sobie to co lubię, a ktoś to co sam lubi, to jasne owszem możemy się nawzajem poczęstować, ale nie że ja zjem jedno czyjeś ciastko (bo i też uważam że nie wypada zjeść komuś pół paczki, gdybym miał ochotę na dane ciastka to kupiłbym sobie takie, a nie inne), a ktoś mi pół paczki albo więcej i tak za każdym razem. No ej, nie jestem czyimś sponsorem.
    Naczynia - masz rację, ale jeśli ktoś oddaje mi niedomyte, to odchodzi mi ochota na pożyczkę. Z resztą sam z tego powodu unikam pożyczania od kogoś - a jak się przypali i ja będę miał problem z domyciem? Wolę samowystarczalność :P Poza tym pożyczając coś od kogoś wypada przynajmniej zapytać.
    4. True.
    5. A to zależy jak często się to zdarza ;) Bo nie miałbym raczej ochoty co drugi dzień wybywać z mojego pokoju, bo współlokator ma gości ;)
    6. Racja. Ale i nie przesadzaj w drugą stronę - jeśli przeszkadza ci stukanie w klawiaturę komputera, to kup sobie stopery do uszu ;)
    7. Tu bym nawet nie pomyślał, że można NIE zapytać.
    8. Też masz rację. W sumie ja dlatego w ostatnim mieszkaniu swoje śmieci trzymałem u siebie, reszta mnie nie obchodziła. Jak już się w koszu w kuchni nie mieściły, to zaczynało innym przeszkadzać i musieli wyrzucić :D (bo tylko oni używali).
    9. :DDD

    OdpowiedzUsuń
  15. Mój aktualny współlokator jest po prostu świetny - ma problemy ze snem i co jakieś 2 godziny wstaje, ale oczywiście o 3 w nocy musi trzaskać drzwiami, tupać itp i mnie budzić.

    OdpowiedzUsuń
  16. /matko, przypominają mi się współlokatorzy z mojego pierwszego mieszkania! po tym poście doceniam jeszcze bardziej mój obecny mieszkaniowy skład! (:

    OdpowiedzUsuń
  17. Mieszkam w akademiku, toleruję praktycznie wszystko. Mam tylko jeden problem: sąsiad z dołu puszcza paskudną, głóśną muzykę na głośniki basowe, pod nami jest jak w klubie nocnym. Niech mi nikt nie mówi, że to jest akademik klasztoru z niego nie zrobisz, ale 5-10 godzin w takiej wibrującej atmosferze ... codziennie... przez cały semestr....
    Więc jak ten facet zniknie, z pewnością należy go szukać na dnie mojej piwnicy.

    OdpowiedzUsuń
  18. mój problem akademikowski to klub pod oknem no i współlokatorka która dosłownie 24 na dobe gada przez telefon z chłopakiem, jesteśmy z jednego roku a w sumie nie gadamy ze sobą...

    OdpowiedzUsuń

Dzięki za komentarz!

- Copyright © Czasem widziane -Metrominimalist- Powered by Blogger - Designed by Johanes Djogan -