Autor : Danielski 13 czerwca 2013

źr. kominek.in
 
Większość z was zna Kominka, podobno jednego z najlepszych polskich blogerów. Każdy ma prawo ocenić indywidualnie. Jednakże - wniósł do polskiej blogosfery wiele, czego zaprzeczyć nie można. Sława sławą, pieniądze pieniędzmi - ale o czymś zapomniał. O czymś, o czym zawsze pisał. Chyba już straciłem cierpliwość. Niech dowie się o tym i On i wy. 

Niegdyś bardzo lubiłem Kominka. Kominek i na bloxie i na własnej domenie miał świetne pióro. Jego teksty czytało się świetnie. Ma coś w swoim stylu pisania. Za to wszystko go szanuję. Nazwałbym go nawet kamieniem węgielnym polskiej blogosfery. Przyznam jednak szczerze - dziś zaglądam do niego bardzo rzadko.

Nie zmienia to faktu, że pisać potrafi, zarabia duże pieniądze i będę chciał, między innymi o nim, wspomnieć w mojej pracy magisterskiej (choć tym wpisem pewnie stracę możliwość pomocy definitywnie). Pomimo, że jego blog staje się powoli słupem ogłoszeniowym czy też deptakiem, przez który nie w sposób nie przejść bez tony ulotek w ręku. Ale to jest jego blog. I nie o tym chcę pisać. 

Chcę być dobry w tym co robię. Czuję, że jestem coraz lepszy. Jestem też przekonany, że akurat w tym wypadku muszę być wytrwały i cierpliwy. Ale dlaczego nie miałbym korzystać z porad najlepszych (jak sami siebie nazywają), tym bardziej gdy sami pomoc proponują?

Może zrobiłem gdzieś błąd. Może coś źle zrozumiałem. Lub za dużo oczekiwałem? Mimo, że nadal raczkuję w blogowaniu, kiedyś raczkowałem bardziej. Aż trafiłem na pewien wpis Kominka z grudnia 2012 roku. Chodzi mi konkretnie o 2 ostatnie zdania w nim zawarte:

źr. kominek.in

Świetny bloger proponuje swoją pomoc i oferuje, że rzuci radą. Czemu nie spróbować? Mimo wahań, postanowiłem wysłać mejla. Było to 3 stycznia 2013, więc ponad 5 miesięcy temu.



Jak już wspomniałem - blogowałem wówczas bardzo krótko, więc możliwość otrzymania rady od kogoś doświadczonego kusiła. Nawet jeśli miałaby być zła. Czekałem więc cierpliwie na odpowiedź. 

Minęło 10 dni - odpowiedź nie nadeszła. W dniu urodzin, siostra kupiła mi książkę Kominka - Bloger, a więc poradnik dla blogerów. Już następnego dnia ją pochłonąłem. 
Mimo, że książkę czasem można nazwać "Moja blogowa autobiografia" to faktycznie, sporo cennych rad można było z niej zaczerpnąć. Tym bardziej czekałem na odpowiedź Kominka ponieważ w książce wiele razy cytował swoich czytelników, rozmowy z nimi i rady jakie im dawał. Skoro dawał rady innym czemu nie mnie? Zachęcony książką napisałem więc na fejsie, z prywatnego konta, by się przypomnieć.
Odpisał, zaprzeczyć nie mogę. "Konwersacja" miała miejsce 13 stycznia.


Poprawcie się, może się mylę, ale czy ktoś z was, w podlinkowanym artykule z jego bloga, wyczytał, że, cytuję: "oceny będą publiczne." I że zostało to naznaczone "nazbyt wyraźnie"? Ale nie miałem zamiaru się kłócić. Czekałem.

Czekałem 5 miesięcy. A tu niedawno, 2 czerwca, taki wpis Kominka. 
Jednym słowem - jeżeli do mnie piszesz i nie proponujesz mi pieniędzy - możesz odpowiedzi nie doczekać się nigdy.

Zawiodłem się w chuj. Inaczej tego ująć nie mogę. Facet, który rozruszał, wręcz stworzył polską blogosferę, ma kompletnie w dupie własne obietnice, własne zdanie. Wielokrotnie, zarówno w książce, jak i na blogu pisał o Public Relations, wizerunku czy marketingu. Z resztą większość blogerów wie jak ważne są trzy powyższe rzeczy. 
Być może w polskiej blogosferze nie znaczę wiele (jeszcze). Ale ty także kiedyś byłeś mały. Nie oczekiwałem, że nagle, dzięki twoim radom stanę się sławny i popularny. Nie liczyłem, że rzucisz wszystko by ocenić mojego bloga. Nie liczyłem, że zdradzisz mi gdzie jest zakopany Święty Graal blogosfery. Liczyłem, że mi odpowiesz - chociażby głupie - 'odwal się, nie będę oceniał twojego bloga'. Olałeś mnie - a jak sam twierdzisz - blogosfera nie zapomina.

Z resztą twierdzę, że Kominek się zatracił i zgubił swoją wiarygodność. Gubi się we własnych tekstach - przeczy sam sobie. I nie jest to tylko moja, odosobniona opinia. Łukasz, na looqash.com, również podzielił się swoim zdaniem. Opinie Łukasza możecie poczytać tu i tu.

Kominku - po co obiecujesz takie rzeczy, skoro się z nich nie wywiązujesz? A jakoś nie chce mi się wierzyć, że pół roku zbierasz wszystkie "blogaski", których autorzy się odezwą, by zrobić masową ocenę (sprawdziłem - ani razu później o tym nie wspomniałeś).
Uważaj byś nie stał się ofiarą własnych teorii.
Teraz już nie chcę twojej oceny. W moich oczach spadałeś od dawna. I dalej spadasz, a twoja postawa mnie w tym utwierdziła. Zapewne nie przejmiesz się - w końcu nie należy się bać utraty czytelnika. Ale uważaj bo inni nie przyjdą, gdy będzie się pojawiało coraz więcej takich opinii.

Na koniec zacytuję zdanie znalezione zarówno w książce Kominka jak i na kominek.in:

Daj się polubić, polub innych i nie szukaj wszędzie kasy do zarobienia.

O tym zapomniałeś i to cię zgubi. 



{ 24 komentarze... read them below or Comment }

  1. Zgodzę się z Tobą, Ray. Kominka poznałam ponad rok temu i zachwyciłam się blogami, spędzając tam masę czasu. Teraz..wejdę jak podlinkuje na fanpejdżu jakiś interesujący mnie tytuł. Co zdarza się coraz rzadziej, bo albo są to oceny miejsc, albo konkursy i współpraca z jakąś firmą, albo ewentualnie jakaś podróż, ale ona często nawiązuje do poprzedniego. Brakuje mi (u niego, w końcu jest cała masa innych blogów) tego pisania o jakiś emocjach, przemyśleniach.. Owszem, czasem się pojawiają, ale bardzo rzadko. Wiem,że jego idea bloga się trochę zgubiła, ale zaczynam odczuwać, że poszedł w stronę kasy, oddalając się od 'nie nie znaczącego' czytelnika. Jednak to jego sprawa i poglądy, więc co zrobić.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wczuwaj się w niego, rób swoje. To je amelinium, tego nie pomalujesz.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kominek stał się słupem reklamowym, nie pisze już bloga, prowadzi raczej coś w rodzaju gazetki z Auchan lub inne Anonse.

    Mało tekstów, same reklamy, konkursy itd. Zrobiło się to słabe.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciężko się nie zgodzić z Twoim wpisem. Na blog Kominka natknęłam się niedawno, wcześniej nie siedziałam w blogach, więc podobnie jak większość znanych mi ludzi, nie słyszałam o nim (wniosek? Nie taki znowu wszechmocny, jak mu się wydaje, skoro zwykłe, szare jednostki nie znają go...). I od samego początku miałam z nim problem. Z jednej strony facet cholernie inteligentny, cholernie dobrze pisze, ciężko się odkleić od monitora. A z drugiej... blog usłany reklamami, pogoń za kasą, buta i pyszałkowatość. Jest w nim coś, co mnie drażni. Rozumiem, że osiągnął ogromny sukces, ale to nie zwalnia go z elementarnego szacunku do czytelnika. Nawet, jeżeli czytelnik był namolny, nawet jeżeli nie szanował jego wolnego czasu i okrutnie spamował, zwrot "wypierdalaj, kimkolwiek jesteś" jest oznaką zwykłego buractwa.
    Zakończę cytując pewną blogerkę, która kiedyś w komentarzu napisała mu: "Ciągle próbuję dostrzec człowieka za marką o nazwie kominek. Czasem się udaje."

    OdpowiedzUsuń
  5. Ostatni cytat, który przytoczyłeś jest najbardziej wymowny. Bo poglądy można zmieniać do woli, ale dokładnie widać kiedy zmiana poglądów spowodowana jest jakimś wydarzeniem / działaniem, a kiedy spreparowana jest na potrzeby bloga czy wizerunku. Niestety tylko inteligentne jednostki potrafią to dostrzec.

    OdpowiedzUsuń
  6. Hmm... Nie znam go. (choć to pewnie dlatego, że zwykłam czytać różne opowiadanie itp., a nie blogi lifestylowe itd. :3)
    I może nie powinnam oceniać czy usprawiedliwiać, lecz jest tez możliwość, że się pogubił. Coś go przerosło i... zamiast informować "poległem" wolał-jak to napisałeś-olać. Liczyć, że czytelnicy zapomną.
    Choć jak patrzę na jego odpowiedź to w pewien sposób wydaje mi się niegrzeczna... Takie zamaskowane "odwal się/nie męcz mnie już". Choć może mi się tylko wydaje? Takie głupie, bezpodstawne odczucie?
    Nie wiem...

    OdpowiedzUsuń
  7. na ch.. Ci opinia kogokolwiek? Rób to co robisz i miej w dupie zdanie innych. On innych miał w dupie i popatrz jak daleko zaszedł.

    OdpowiedzUsuń
  8. O Komunku pisać nie chcę, bo nigdy go nie czytałem, a osobiście znamy się raczej kiepsko (ledwo dwa razy była okazja łapę uścisnąć). Ale cały Twój post dał mi do myślenia...

    Zauważyliście, że problem wypalania się blogów dotyczy WSZYSTKICH? Serio - nie kojarzę żadnego blogera, który by był "znany i lubiany" przez dłuższy czas. Ta cała nasza blogosfera ma cholernie dużą rotację wśród blogów "na topie"...

    OdpowiedzUsuń
  9. 1. Moim skromnym zdaniem przede wszystkim: jeśli ktoś jest sławny z tego powodu, że ma bloga... to tak jakby był sławny z tego powodu, że jest sławny :D Więc mnie nie przekonuje. Ty pisz co Ci serce dyktuje, a nie jakiegoś blogera słuchasz ;)
    2. w sumie to się mu nawet nie dziwię aż tak, też bym się wściekł jakby mnie ktoś nagabywał bo zauważył, że przeczytałem jego wiadomość - też odpisuję kiedy JA chcę, a nie kiedy chce ktoś inny.
    3. Po 10 dniach Ci nie odpisał i już się niecierpliwisz? Spokojnie :) skoro to taki celebryta, to ja bym się zaczął martwić po 3 miesiącach :D Ale tak w sumie... trochę realizmu... pewnie ma na pęczki takich maili, by musiał siedzieć i oceniać non-stop :P
    4. Co nie znaczy że ma prawo tak chamsko odpisywał i faktycznie o publicznych ocenach nigdzie nie pisało - tu masz rację.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Peter... przeczytaj raz jeszcze. Nie jest to wpis po 10 dniach od wysłania mejla. Czekałem na odpowiedź 5 miesięcy.

      Usuń
    2. Przeczytałem dokładnie. Ja wiem, że wpis jest po kilku miesiącach, ale Ty jego zagadałeś już po 10 dniach (3 stycznia napisałeś maila, 13 stycznia zagadałeś), czego ja osobiście bym nie zrobił, bo wydaje mi się za szybko :)

      Usuń
  10. Kurcze... Kominka czytałam chyba jakieś 4, 5 lat temu (jeżeli nie istnieje tak długo w internecie, to znaczy, że mi się czasoprzestrzeń zagina, ale zdaje mi się, że to jednak było ze 4 lata temu). Powiem jednak uczciwie, że bloga przeczytałam w całości ( to znaczy wszystkie obecne wtedy wpisy) w jeden dzień, ale nigdy już na Kominka nie zaglądałam, z braku czasu i z braku chyba potrzeby. Tak czy inaczej, posty, które gdzieś tam mi nadal zostały w pamięci nie powinny być raczej wyznacznikiem dla kogokolwiek czegokolwiek. Fakt, posty były dosyć kontrowersyjne, fakt - wzbudzały dyskusje, fakt - ludzi ciągnęło do tego bloga, do obrzucania błotem lub gloryfikowania zdania Kominka. Styl pisania oceniałam wówczas na nawet dobry. Mimo wszystko, gdybym prowadziła na jakąś większa skalę swojego bloga czy miała takie zamiary przez głowę by mi nie przeszło, żeby się pytać o radę akurat Kominka :) Wręcz unikałabym jego rad. Nawet nie dlatego, że w jakiś sposób neguję jego blogowe osiągnięcia. Po prostu uważam, że każdy ma swój styl prowadzenia bloga i każdy we własnym stylu potrafi przyciągnąć czytelników i bloga promować. Pytanie innych blogerów o rady wydaje mi się trochę... bez sensu. No, ale mniejsza o to. Ray, jestem Twoją stałą czytelniczką, jestem na bieżąco z każdym postem, staram się też być na bieżąco z komentarzami. Wiadomo, niektóre posty czyta się po dwa razy, innych po pół razu... Teraz natomiast już wiem z czyim stylem kojarzyły mi się Twoje stare posty jeszcze z poprzedniego bloga :) Nie wiem czy była to zamierzona inspiracja, przypadek, czy podobny tok myślenia do Kominka sprzed kilku lat, ale nieodparte wrażenie, że czytałam już coś "takiego" towarzyszyło mi przy każdej lekturze Twoich starych notek. Wiesz, jeśli chcesz rad na temat swojego bloga to najrzetelniejszymi krytykami będą Twoi czytelnicy, bo to oni są tu z Tobą i poświęcają swój czas na czytanie tego co napisałeś. Dlatego nasze zdanie wydaje mi się być wiarygodniejsze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm, mnie nie wydaje się by pytanie innych blogerów o rady byłoby "bez sensu". Sam dostaję mejle od czytelników i czytelniczek z prośbą o różne rady i każdemu odpowiadam.

      Cieszy mnie to, że jesteś stałą czytelniczką, ale porównanie mnie do Kominka? Może faktycznie, tematyka poprzedniego mojego bloga była podobna z pierwszym blogiem Kominka - ale, żebym miał taki sam styl? Piszę tak jak potrafię i czuję.
      I naturalnie, że biorę pod uwagę opinię moich czytelników. Bez tego nie ma szans.

      Ale Kominek się sam zaoferował. A to tak jakby Messi napisał na fejsie - jak chcesz to przyjadę na twoją dzielnicę i pokopię z tobą piłkę i pokażę kilka sztuczek. Kto by nie skorzystał?

      Usuń
  11. Jej.... Daniel... trochę pokory... albo raczej dystansu. Jak jesteś dobry to opinia Kominka nie bardzo ma tu jakieś znaczenie, po prostu rób swoje. Ja bloguję, bo to kocham... I tyle. ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ok, czytam twój blog często, ale rzadko komentuje. Teraz jednak mam ochotę coś dorzucić. Blog Kominka poznałam stosunkowo niedawno (rzadko wyściubiam nos poza książkowe blogi) i niezbyt przypadł mi do gustu. Nie rozumiałam zachwytów. Podesłałam go znajomej blogerce i z pytaniem czego nie łapie i miała podobnie, lecz niebawem podrzuciła linka do wpisu, w którym zamieścił rozmowę z FB. O ile sam zachował się tutaj poniżej wszelkiej krytyki to przeraziły mnie komentarze czytelników, którzy go popierali. Ja pierniczę, czy oni nie widzą, JAK bloger traktuje swoich czytelników? Przecież bez nich bylibyśmy tylko smutnymi ludźmi piszącymi sami dla siebie.

    OdpowiedzUsuń
  13. Szczerze mówiąc to się zastanawiam jak bardzo porąbanym być trzeba, by zapytać czytelników kogo by zabili gdyby mogli. Bardziej idiotycznego pytania, szerzącego nienawiści dawno nie widziałam.
    http://www.kominek.in/2013/06/wez-udzial-w-nocy-oczyszczenia-szybki-konkurs-weekendowy/

    OdpowiedzUsuń
  14. Czyli nic nie straciłam! Zupełnie nie ogarniam całej imprezy "szał ciał blogosfery z Kominkiem" Raz w życiu weszłam na bloga Kominka kompletnie nic tam nie znalazłam z owego "woooow" jakie słyszę zewsząd.
    Mam nosa do ludzi :)

    Powodzenia! :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Cóż, powiedzieć można. Brzydko z jego strony. Chciałeś spróbować i przekonałeś się na własnej skórze. Napisałam mu nawet komentarz pod tym wpisem. Jego bogate słownictwo mnie ujęło. Nie wiem w sumie czym zdobył taką popularność. Muszę jego bloga dokładnie przejrzeć.

    OdpowiedzUsuń
  16. Wszystko co chciałabym powiedzieć na temat Piecyka ująłeś ostatnim zdaniem.
    Nie wchodzę już tam, nie czytam, nie śledzę..
    Ktoś kto nie ma szacunku do czytelników nie powinien też mieć ich szacunku.

    OdpowiedzUsuń
  17. A ja nie widzę nic złego w tym co zrobił. Jasne, z Twojej strony to trochę przykre, ale byłeś kiedyś po drugiej stronie? Jestem adminem serwera pewnej gry, społeczność mamy niewielką, ot w sumie nie więcej niż 200 osób. Potrafię często dostawać wiadomości o dokładnie tej samej treści pomimo tego, że wszystkie kwestie o jakich piszą są wyjaśnione na stronie. Serio, po drugiej stronie mocy takich maili jak Twój są pewnie setki, więc nie dziw się, że na wszystkie może chcieć odpowiadać czy nań zaglądać. Wysłałeś mu maila i już po 10 dniach trułeś mu dupę, żeby odpisał. Determinacja to jedno a upierdliwość to drugie.

    W przytaczanym przez Ciebie poście może nie ma informacji o tym, że oceny będą publiczne, ale jak znam Kominka, to pewnie pisał o tym w innych miejscach - na fanpejdżu, albo na profilu na fejsie. A może w innych notkach? Nie wiem, bo prawdę mówiąc nie to jest istotne. Istotne jest to, że sprawiasz wrażenie gościa, który uważa, że mu się należy atencja Kominka i że skoro napisał gdzieś tam kiedyś, że będzie oceniał, to teraz jego psim obowiązkiem jest się wywiązywać z obietnic. No trochę to słaba argumentacja.

    Twierdzisz też, że Kominek się zatracił i zagubił swoją wiarygodność, ale samemu nie podajesz żadnych przykładów potwierdzających Twoją tezę a jedynie linkujesz teksty Looqasha, jakby w myśl zasady, że inni też tak mówią, więc to musi być prawda. Bez argumentacji Twoje twierdzenia są zwyczajnie puste.

    Nie jestem żadnym jego wyznawcą i zdaję sobie doskonale sprawę z wielu jego zabiegów (kontrowersyjność, przewrotność - wszystko dobrze przemyślane), ale ludzie krytykujący go za to, jeszcze bardziej utwierdzają mnie w przekonaniu, że to właśnie on ma rację. On osiąga swój cel, bo coraz więcej ludzi o nim pisze, coraz więcej osób do niego linkuje i to jest gwarantem tego, że przyjdą nowi. Zwłaszcza, że on doskonale zdaje sobie sprawę ze swojego targetu i to wykorzystuje. Co z tego, że Looqasz i Ty napiszecie o nim krytycznie, skoro reklamodawcy i ci, którzy naprawdę się liczą będą mieli o nim dobre mniemanie?

    OdpowiedzUsuń
  18. Jestem tylko prostym szaraczkiem, ale nie znam tego całego 'Kominka'...
    Za to znam i czytuję Twój blog, co może świadczyć o dwóch rzeczach:
    - albo ten pierwszy nie jest wcale taki sławny i wielki jak to nakreślasz
    - albo Ty stajesz się coraz bardziej popularny i coraz lepszy w tym co robisz..

    Ps. gdybyś potrzebował grafika to daj znać. Zajmuję się amatorsko fotografią i grafiką komputerową. Z chęcią pomogłabym Ci trochę podrasować Twoją stronkę :)

    K.

    OdpowiedzUsuń
  19. Także mu wysłałem meila wtedy o tym aby ocenił mojego bloga, ale odpowiedzi nie uzyskałem.

    OdpowiedzUsuń
  20. Ha, ciekawy ten ostatni cytat z Kominka, zawsze byłam przekonana, że działa on raczej na zasadzie "nienawidź i postaraj się, żeby wszyscy nienawidzili ciebie" :D i choś sama też przeczytałam wiele jego tekstów, to jeśli ktoś się kreuje i nie jest autentyczny to po jakimś czasie zaczyna to przeszkadzać, szczególnie kiedy Kominek się rozdwoił i zaczął pisac diametralnie różne rzeczy na swoich dwóch blogach. Ale on na pewno na ten komentarz odpowiedziałby, że nie rozumiem, że tak właśnie ma być, że to o to chodzi, a ja mam za mały musk.

    OdpowiedzUsuń
  21. Czy przypadkiem Kominek to nie Mariusz Szczygieł?

    OdpowiedzUsuń

Dzięki za komentarz!

- Copyright © Czasem widziane -Metrominimalist- Powered by Blogger - Designed by Johanes Djogan -