- Powrót do głównej »
- Lifestyle »
- Książkowe podsumowanie 2013 roku
Autor : Danielski
23 grudnia 2013
Prawie rok temu napisałem podobne podsumowanie za rok 2012. Rok jednak szybko przeleciał. Czas na nowe podsumowanie. Po raz kolejny jestem ciekaw ile książek przeczytałem w ciągu roku. Dużo? Mało? Sami oceńcie.
Tak jak w poprzednim podsumowaniu, tak w tym krótko opiszę "historię" książki i emocje z nią związane. Może któraś was skusi do przeczytania?
Chronologia według przeczytania - a więc od stycznia do grudnia (mam nadzieję, że o żadnej nie przeczytałem).
1. Tomek Tomczyk - Bloger
Blogera dostałem na urodziny od siostry. Bo bloguję. Nie powiem - dużo po tej książce się spodziewałem. Co pomyślałem po lekturze?
Może moje wyobrażenia były za duże, ale książka sama w sobie nie była najlepsza. Owszem, czytało się znakomicie, lekko i szybko, kilka razy mnie nawet olśniło. Ale w 80% to była blogowa biografia i przechwałki niż poradnik. Miałem wrażenie, że Kominek dosłownie liże się po jajkach, bo taki fajny jest i taką fajną ma historię swoich blogów. Może i fajna. Może i historie fajne. Jednak nie to miała dać ta książka. Ale myślę - że blogowa biografia Kominka (już stricte poświęcona tylko i wyłącznie jego blogom) powstanie prędzej czy później. I dalej sądzę, że ... czytaj TUTAJ.
2. J.R.R. Tolkien - Władca Pierścieni
Po przeczytaniu Hobbita zależało mi na przeczytaniu Władcy. A tego akurat dostałem na ubiegłoroczne święta od rodzinki. I jak?
Oj, długo by opowiadać. Tyle wątków, postaci, historii, języka, przyrody, dziwnych stworów, przygód, rzeczy, których nie było w filmach. Jak nie byłem przekonany do tego rodzaju książek - tak ta mnie przekonała. Władca był wspaniały, mimo, że czasem gubiłem się w wątkach czy postaciach czy po prostu w czasie. Trzeba być naprawdę skupionym. Polecam każdemu kto go jeszcze nie czytał.
3. Peter Robinson - Skrawek mego serca
Jako, że miałem w tym roku 2 razy po 2 tygodnie komputer w serwisie musiałem znaleźć inne źródło rozrywki. Książki. Poszedłem do antykwariatu. Książkę kupiłem za 8 zł, głównie dlatego, że spodobał mi się tytuł oraz polecenie mojego ulubionego pisarza S. Kinga na obwolucie.
I książka mnie nie zawiodła. Doskonały kryminał, trzymający w napięciu, zaskakujący, z ciekawą formą - prowadzenie teoretycznie dwóch innych historii - jednej z lat 70, drugiej z czasów współczesnych - jednocześnie. Ciekawi bohaterowie, świat hipisów i rocka, szybka akcja i aż 472 strony. Nie znudzi was.
4. Stephen King - Komórka
Książkę tą kupiłem już rok wcześniej, w wakacje. Z resztą tam gdzie jeżdżę jest zawsze wielki namiot z tanimi książkami.
Jako fan Walking Dead - książka mnie porwała. I dla mnie mogłaby trwać i 73572 strony. Lubię różne apokaliptyczne wizje - czy to w filmach, grafikach - czy w książkach. A tu - odbierasz telefon i stajesz się stworem a'la Zombie. I grupka ludzi, która próbuje przeżyć. I zaskakujące zwroty akcji! Bezpardonowe sytuacje, które zarówno cię zasmucą jak i zirytują. Książka zdecydowanie dla fanów końca świata.
5. Michael Cordy - Kryptonim Wenus
Książka kupiona w okresie komputera w serwisie. Bodajże 5-6 zł w antykwariacie.
Uczony wynalazł lek, który wywołuje miłość do danej osoby. Gdy twa upatrzona wybranka zaaplikuje sobie ów lek, oczywiście z twoimi "danymi" - kocha cię. Dość intrygujące, prawda? Książka krótka, zaledwie 261 stron, ale dość ciekawa. Z braku laku na pewno mogę polecić, ale nie tak by rzucać się biegiem do księgarń. Jest kilka ciekawych opisów, zwrotów akcji, czy zaskakujących momentów, ale brakuje jej kluczowego składnika. I trochę końcówka naciągana. Mimo, że książka na jeden wieczór, to się ją raczej przeczyta w dwa. Aczkolwiek - gdy wyboru brak - polecam i ją.
6. Suzy Becker - To, co warto wiedzieć, wiem od swojego kota
Tę książkę kupiłem mojej lubej. Bo ma kota. Ja nie.
Ale przeczytałem, gdyż jej przeczytanie zajmuje 15 minut. To trzeba przyznać - bardzo pouczające 15 minut. Kilka naprawdę ciekawych haseł otwierających oczy, dość dowcipnych sentencji czy uwydatniających wady ludzkie tekstów. Zdecydowanie mogę polecić.
Ale przeczytałem, gdyż jej przeczytanie zajmuje 15 minut. To trzeba przyznać - bardzo pouczające 15 minut. Kilka naprawdę ciekawych haseł otwierających oczy, dość dowcipnych sentencji czy uwydatniających wady ludzkie tekstów. Zdecydowanie mogę polecić.
7. Stephen King - Joyland
Książka kupiona praktycznie zaraz po premierze, gdyż była w dobrej cenie.
Jedna z cieńszych książek Kinga ostatnich lat. I dobrze, że akurat wyszła wtedy, gdy mogłem sobie na nią pozwolić. Co mogę o niej powiedzieć? Jedna z najlepszych książek Kinga. Znakomicie i lekko się czyta, swobodne przechodzenie z akcją do przodu, bez pośpiechu, ale nie mozolnie. Barwny świat jak i barwne postacie. Wesołe miasteczko. Dla fanów Conan Doyla i Sherlocka Holmesa - detektywistyczne śledztwo, które można próbować samemu rozwiązać. Które niby jest głównym wątkiem, a ma się wrażenie, że wcale tak nie jest. To będzie dobry wydatek, polecam!!
8. Stephen King - Czarna bezgwiezdna noc
Ta książka, wraz z innymi trzema pozycjami Kinga kupiona w te wakacje. W owym namiocie.
Jak Cztery pory roku były świetne, tak Czarna bezgwiezdna noc ... niekoniecznie. 1922, Wielki Kierowca, Dobry interes, Dobrane małżeństwo - niby historie ciekawe, przedstawiające różne formy tragedii i śmierci ludzkiej. Jednak czytało mi się je bardzo topornie. Szczególnie 1922. Zdecydowanie najlepszą opowieścią był Wielki Kierowca. Suma summarum - jedna ze słabszych pozycji Kinga. Lepiej mu idzie w dłuższych formach. Krótkie powieści pisane lata temu były bardzo dobre. Teraz przeciętnie.
9. Dan Brown - Anioły i demony
Po przeczytaniu Kodu da Vinci chciałem kolejnego Browna, ale jakoś nie miałem okazji. Udało się pożyczyć i tak oto wpadł mi w ręce.
Przeczytałem ją bardzo szybko, jak Kod i, tak jak Kod, bardzo mi się podobała. Czyta się znakomicie, opisywana historia bardzo wiarygodna, aż chce się wierzyć, że to wszystko ma, miało lub może mieć miejsce. Zarówno Kod jak i Anioły - bardzo dobre książki i zdecydowanie polecam.
10. Carlos Ruiz Zafon - Cień wiatru
Dostałem ją na Dzień Chłopaka. Od mej ukochanej.
Trochę sceptycznie do niej podchodziłem gdyż coś o Zafonie słyszałem, ale... nie byłem pewien co. I jakoś nie potrafiłem się za nią zabrać. Jednak znalazłem pracę, w której mam sporo czasu na czytanie, więc, z myślą by A. nie było przykro - przeczytałem.
I - z miejsca ją pokochałem. Główny bohater jest moim imiennikiem co dodatkowo mnie rozkochało. I ta historia! I te słownictwo! I Fermin, jeden z bohaterów! I humor! Po prostu książka magiczna. Książka wybitna. Książka wspaniała. Mówiąc prostym językiem - jaram się nią cały czas. Wręcz pragnąłem by nigdy się nie skończyła. Pomimo wielu wątków ani na chwilę nie można się zgubić w fabule. Byleby książka dalej trwała. Jak dla mnie o każdym wątku mogłaby powstać nowa powieść. Z miejsca się stała jedną z moich ulubionych książek! No i cudowny prezent!
11. Stephen King - Po zachodzie słońca
Jedna z czterech kingowskich książek kupionych w wakacje.
Zacząłem ją w ten weekend. Zbiór 13 krótkich opowiadań. Na razie przeczytałem 2 z 13. Cóż, póki co, byłby szał... gdyby te opowiadania były powieściami co najmniej 500 stronicowymi. Pomysły wspaniałe, ale za krótko rozwinięte. Ale to cały King.
Książkowo tak minął 2013 rok. Zapewne według osób połykających książki dziesiątkami miesięcznie - ja tylko liznąłem literaturę. Czasem zdaję sobie sprawę, że mógłbym więcej czasu na nie poświęcić i dzięki temu - więcej ich mieć na koncie. Jednak moje lenistwo często wygrywa. Ale bywa, że po prostu brak czasu. Niektóre książki tylko liznąłem - bo albo nie były moje, albo nie było właśnie czasu. Między innymi Szamo czy Piątek, 2:45. Dlatego preferuję mieć swoje na półce.
A co wyście czytali w tym roku? Może macie na koncie coś z tej listy?
Tweet
Sejf T. Sekielskiego- zaskakująco dobre i dobrze zaskakujące.
OdpowiedzUsuńNiezmiennie- Igrzyska Śmierci - Susanne Collins
Inferno - Dan Brown
Cała seria Uniwersum Metro 2033- żałuję, że wcześniej nie wciągnąłem się w postnuklearne klimaty
Grisham - Więzienny prawnik
jeszcze kilka pozycji by się znalazło na liście
Teraz pochłaniam biografię Steva Jobsa, ale do końca roku nie skończę.
Kilka z tej listy czytałam. Władca osobiście mnie usypia (a przecież nie powinien), King mnie już nudzi (zaczęłam czytać jego książki jakoś w gimnazjum, teraz jestem na studiach i zauważam to, co zauważyłam u Whartona - wszystko na jedno kopyto z biegiem czasu), aczkolwiek Komórkę wspominam miło. Anioły i demony (o dziwo) bardzo mi się podobały, ale czytałam je dość dawno, a na temat Zafona się nie wypowiem (zawsze urażam fanów gdy porównuję go do Coelho, no ale cóż). Aktualnie czytam Noc żywych Żydów (z polotem, humorem, spodobałoby Ci się jeśli lubisz TWD). A ten rok? Średnio udany - jak na razie 92 pozycje, dążę do dobicia do 100, ale wątpię, wszak śniegu jeszcze nie ma.
OdpowiedzUsuńPytanie z innej beczki - Kto to Kominek? Widzę, że jestem z innej epoki. Maff czy Charlize jeszcze kojarzę, ale Kominek? Z jakiej to strony? Życzę wesołych świąt.
Dla mnie optymalna ilość, to 52 książki rocznie - czyli 1 na tydzień. Nie jest tak znowu dużo biorąc pod uwagę, że niektóre książki czyta się w jeden czy dwa wieczory. Ale nie wyrabiam tych 52 :( W zeszłym roku miałem chyba 40, w tym jeszcze cieniej - 36. No ale nie rzucam już sobie wyzwania 52 książek niestety... z braku czasu powiedziałem sobie 24 - książka na dwa tygodnie, póki tyle zaliczę, nie jest najgorzej ;)
OdpowiedzUsuńZ Twojej listy "Komórkę" właśnie czytam ale nie porywa mnie, nie lubię zombie, dla mnie to za duża abstrakcja :P Kilka innych z wymienionych powyżej czytałem we wcześniejszych latach.
zbieram się do czytania "cień wiatru" ale na razie fascynują mnie igrzyska śmierci ;) jakby była jakaś ciekawa książka o kotach, to polecaj :D
OdpowiedzUsuńCień wiatru rzeczywiście porywa bo czytałam w jeden dzień
OdpowiedzUsuńCień wiatru <3
OdpowiedzUsuńMnie w tym roku urzekła tylko jedna książka Arne Dahl "Wody wielkie". Dostałam na imieniny, przeczytana w szkole na jakichś nudnych zajęciach :D warto. Na prawdę warto. Teraz skupiam się na pozostałych książkach o "Drużynie A". Mam nadzieję, że powalą na łopatki jak "Wody wielkie"