Autor : Danielski 20 lutego 2014


Gdy osiągasz wiek osiemnastu lat świat otwiera dla ciebie bramę. Możesz zrobić totalnie wszystko. Jesteś w takim wieku, że w umyśle ledwie jest w stanie powstać myśl osiągnięcia, kiedyś tam, za sto lat, wieku czterdziestki. Myśl o wieku pięćdziesięciu czy sześćdziesięciu nie pojawia się w ogóle. A jeśli już się napatoczy - to sądzisz, że do tego czasu minie okres co najmniej tak długi jak od wyginięcia ostatniego dinozaura.

I bardzo dobrze! W tym wieku śmiejesz się światu w twarz. Szyderczo patrzysz na staruchów, mimo iż niektórzy z nich są zaledwie po trzydziestce. Przecież masz dopiero osiemnaście lat! Brama dopiero się otworzyła! Stoisz w niej pełen arogancji, paląc skręta z prochem, popijając koktajl Mołotowa, grożąc palcem i puszysz się swoją nieśmiertelnością.
Masz całkowite prawo do takiego zachowania. 

Arogancja w tym wieku jest nieodzownym, wręcz wymaganym, elementem.
Totalnie możesz złapać świat za rogi i osiągnąć wszystko. Trosk jest niewiele, kompromisy dopiero nadejdą, a nikczemności starości są gdzieś daleko w odległej galaktyce. 

Posiadanie ambicji, szerokich możliwości i uśmiechu na twarzy to jedyne rzeczy, o które się troszczysz. Masz prawo czuć się jak Superman, niezwyciężenie potężny. A optymizm powinien parować uszami.

Jakkolwiek brzmi to zarozumiale i samolubnie - jest to wspaniałe.
W wieku osiemnastu lat stajesz przed szansą zdobycia, zauroczenia tysiąca serc. Albo milionów dolarów. Nie masz ograniczeń, wszystko leży przed tobą, i od ciebie zależy czy weźmiesz się za to.

Jest to piękny wiek. Pełen szaleństw, tańców do białego rana, które kończą się snuciem wielkich marzeń podziwiając wschód słońca. Wiek, w którym możesz modelować swój świat, swoją przyszłość.

Masz szanse rozwinąć szeroko skrzydła. Czas ci sprzyja. Czas jest twoim kumplem. 
Ale nie będzie nim wiecznie. Czas wyśle Paskudnego Belfra. Naprawdę paskudnego. Wroga wszystkiego co związane z osiemnastką - imprez, ambicji, honoru, opierdalania się, realizowania marzeń, gier na Facebooku.
Na początku będzie kręcił się obok, spoglądał, patrzył na ręce, drażnił. W końcu, w odpowiednim dla Belfra momencie, podetnie on ci skrzydła. A jeżeli dotychczas nie miałeś ich odpowiednio rozpostartych - zostaną ci kikuty. Wówczas odejdzie z pełnym zapisanych uwag i jedynek dziennikiem. Pokaże, że to czas szefuje i nastał moment zredukowania biegu. Czasem nawet na jałowy.

Mimo wszystko jest to piękny wiek. Pełen możliwości. Pełen arogancji, bez której poradzić sobie nie można.
I owszem, w dalszym ciągu jesteś szczeniakiem, któremu kilka lat wcześniej dopiero co mleczaki wypadły. Pewnie jeszcze wiele rzeczy będzie dla ciebie niedostępne, miejsc skąd cię pogonią czy sytuacji, w których nie powinieneś się jeszcze znaleźć. I co z tego? Nie pozwól sobie wmówić tym dorosłym, którzy zazdroszczą ci wieku, że nie możesz działać.
Tak więc działaj, twórz, maluj, rysuj, rób zdjęcia, pisz, biegaj, programuj, skacz, pomagaj, podróżuj. Rób!

Nie pozwólcie się ograniczać, zdobądźcie to, czego będąc dorosłym nie będziecie mogli zdobyć.



{ 8 komentarze... read them below or Comment }

  1. Mi się natomiast wydaje, że czas ani na moment nie zaprzyjaźnia się z
    młodym człowiekiem. Czy ten człowiek będzie stał w bramie, czy będzie
    krok za nią, czy przed nią. Ani na moment. Czas nie będzie sprzyjał, nie
    będzie kumplem. Właśnie wtedy czas pokazuje jak bardzo TO ON potrafi
    być szyderczy i arogancki. Przed 18 czas ewentualnie mógł być dla nas milszy, mógł się od czasu do czasu uśmiechnąć, ale w momencie
    postawienia kroku w tej bramie... czas odwraca się do nas dupą.
    I wydaje mi się, że to właśnie wtedy do nas dociera - że jest tak mało czasu, a tak dużo do zrobienia!

    Poza tym, bycie dorosłym wcale nie musi nas ograniczać. Wcale nie musi znaczyć, że czegoś nie możemy zdobyć.

    Ale dobrze prawisz - RÓB!

    OdpowiedzUsuń
  2. MagdaBem-staruszka20 lutego 2014 08:18

    Skusiłam się na komentarz, bo tekst jest naprawdę super. Podsunę go dziś swojemu synowi, 18 letniemu:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Natalia Wyszywacz20 lutego 2014 11:07

    Nie każdy 18-latek jest aroganckim dupkiem, nie myślącym o przyszłości
    ale fakt faktem nie mamy na szczęście jeszte tylu problemów i powinniśmy rozwijać swoje pasje , ambicje. Osobiście mam 18 lat i rysuje , rozwijam swoje umiejętności w tym kierunku ;) Ucze się bo mam ambicje dostania się na medycyne , i mam świadomość ze swobody którą mam teraz za kilka lat ktoś mi odbierze, praca, rodzina obowiązki ... ale i tak jak dotrę do momentu kiedy będe miała mało czasu na robienie rzeczy które robic lubie, będe się starała go wykorzystać w 100% i juz teraz na to chcę pracować.

    OdpowiedzUsuń
  4. W wieku 18 lat Twoja jabłoń zrzuca jabłka. Przez bardzo krótki czas. Jeżeli teraz nie nazbierasz ich wiele do koszyka, w przyszłości nie będziesz miała okazji ich nazbierać. Ani nawet nie będziesz miała co wyciągnąć z koszyka.
    Nikt tu nie mówił o byciu dupkiem.
    Może pochwalisz się jakimś rysunkiem? :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Natalia Wyszywacz20 lutego 2014 13:49

    http://tezja.deviantart.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Moje 18 lat wyglądało całkowicie inaczej...

    OdpowiedzUsuń
  7. Od dawna czytam Twojego bloga, ale nigdy nie miałam czasu
    skomentować żadnego wpisu. W zasadzie nie wiem czy to był brak czasu czy może jakaś obawa?! Nieważne. Po pierwsze - z kilkoma rzeczami tutaj
    "widzianymi" się nie zgadzam, ale sukcesywnie będę je wymieniała pod
    adekwatnymi tekstami. Po drugie, a odnoszące się do tego tekstu... Może
    odbieram go zbyt dosłownie (czytałam dekalog:) ), ale nie szukałabym ani też
    nie charakteryzowała czasu, w którym owa brama się otwiera. Istnieje wiele
    czynników, które wpływają na zachowanie się danego człowieka w określonym
    momencie jego życia. Bywa, że osiemnastolatek bywa dojrzalszy od
    czterdziestolatka.. Oczywiste jest, że doświadczenia gromadzone w naszym życiu mniej lub bardziej wpływają na nasze postępowanie. Nie uważam także, że "przechodzenie" ze świata dzieciństwa w świat dorosłości musi być związane z postawą arogancji czy chamstwa, patrzenia z góry na starsze pokolenie. Może i część młodzieży właśnie tak się zachowuje, ale nie szufladkujmy. Niemniej jest też dużo prawdy w tym,co napisałeś. Istnieje okres beztroski - czas szeroko rozumianej młodości, w którym pojęcie "perspektywicznego spojrzenia na własne życie" jest gdzieś zasłyszaną frazą, której się nie rozumie, czas, kiedy liczy się "tu i teraz",zabawa, radość, brak poważniejszych zmartwień, czas, w którym wydaje się człowiekowi,że może wszystko - okres wspaniały i wywołujący rozrzewnienie w sercu, ale czy musi się skończyć? Pewnie, że z upływem lat zmieni się perspektywa, a imprezy przestaną bawić, pojawi się może trzeźwiejsze patrzenie na świat, a z nim wątpliwości, ale pojawią się też inne cele, których osiągniecie będzie cieszyć bardziej niż wypalony ukradkiem papieros, ale wiara w to, że możemy wszystko nie musi zniknąć :) Zaś "Belfer", którego można utożsamić z rzeczywistością, która weryfikuje nasze poczynania,nie musi niszczyć naszego wyobrażenia o dobrej przyszłości, może nas nauczyć dojrzałości, odpowiedzialności i samodzielności i może wtedy właśnie dmuchnie w nasze skrzydła, a nie je skróci :)
    Na sam koniec - chapeau bas!
    Dawno nie czytałam bloga, który zmuszałby mnie do wewnętrznej analizy, który kotłowałby w mojej głowie tak różne myśli.

    OdpowiedzUsuń

Dzięki za komentarz!

- Copyright © Czasem widziane -Metrominimalist- Powered by Blogger - Designed by Johanes Djogan -