- Powrót do głównej »
- Lifestyle »
- Pisać... pracę magisterską
Autor : Danielski
3 grudnia 2012
W końcu mogę pisać bez kajdan na rękach i szufladkowania. Pisanie bloga wciąga i jest to fajne zajęcie. Mocno uspokaja, wycisza i daje sporo nowego w głowie, w myślach. Podczas pisania pojawia się wiele myśli, nad którymi czasem należy się dłużej zastanowić. Ale, w moim przypadku jeszcze jest praca magisterka, co z nią?
Wszystkie notki pisałem w Wordzie. No, prawie wszystkie. Dziś ten plik ma 41 stron, pisanych czcionką 11. Moja praca magisterska - 0 (słownie: zero). Ba, koniecznie muszę zmienić temat i zastanawiam się nad zmianą promotora. A czerwiec coraz bliżej.
Nie raz się zastanawiałem - gdybym tyle samo czasu co na notkę poświęcił pracy magisterskiej... Ale nie. Magisterka jest nudna. I tu się zastanawiam nad polskim systemem szkolnictwa wyższego. Mój promotor przez cały ubiegły semestr był 2 razy na uczelni. W tym semestrze niby częściej, ale szuka powodów by nie przyjeżdżać. Ewidentnie ma nas w dupie, a tematy sam nam narzucał. Jak tu się zmotywować do pisania o czymś, co mnie kompletnie nie interesuje i nie kręci? Jasne, mi powinno zależeć, w końcu to moja przyszłość, ale czy promotor po części również nie ma tej roli?
Podczas pisania licencjata moją promotorką była sympatyczna pani doktor, którą znałem z zajęć i po prostu z szacunku i sympatii do niej - głupio byłoby mi oddać byle co lub dać dupy i się po prostu nie obronić. Ponadto dostałem wolną rękę w wyborze tematu i pisałem o tym co mnie interesuje i co mi łatwo przychodziło. Teraz to mi czasem jest to wsio ryba, bo faceta nie znam.
Uczelnia też bardzo mądrze podeszła jeśli chodzi o wybór promotorów - rzuciła 5-6 nazwisk profesorów, którego tylko jednego zaledwie kojarzyłem, a reszta jest dla mnie (i 3/4 roku) obca jak pani na dworcu sprzedająca hot dogi. I jak tu się samemu zmotywować?
Nie chce mi się pisać magisterki. Nie dlatego, że nie myślę o swojej przyszłości - ale dlatego, że wiem, że promotor ma nas gdzieś i przyjmuje wszystko. A ja nie potrafię nawet ściągać, a co dopiero pisać nierzetelnie. A jak jest u Was na uczelniach? Też tak genialnie podchodzi się do studentów i prac dyplomowych?
RG
Tweet
Mnie to czeka za 1,5 roku, praca inżynierska więc jeszcze się nad tym nie zastanawiam.
OdpowiedzUsuńPewne jednak jest to, że jeżeli miałabym narzucony z góry temat to też nie miałabym żadnej motywacji, bo to o czym pisze ma mnie interesować - więc się nie dziwię ! ;)
Ja licencjat napisałem w tydzień (mimo, że temat mi się podobał i łatwo mi się pisało) - 2,5 tygodnia przed obroną - a na dyplomie 4,5 :) Także pierwszy stopień to jeszcze luzik, magisterka już brzmi poważniej.
OdpowiedzUsuńJak zmienię temat to dam znać :)