- Powrót do głównej »
- Lifestyle »
- Czar młodości cz.3 - muzyka, która wpłynęła na młodość
Autor : Danielski
16 stycznia 2013
"Kolorowe sny kiedy ja, dotykam ciebie, zwariowany świat...", "bierz co chcesz, wszystko weź, co tylko mam...", "Oops, I did it again, I played with your heart...". Muzyka. Wszechobecna od zawsze. Praktycznie dla większości z Was. A jak gusta się zmieniały? Teraz być może słuchacie metalu, hip hopu, dupstepu, rocka czy ska - ale myślę, że przytoczone kawałki każdy zna. Co było jeszcze? Jak to ewoluowało? Czar młodości opisany nieco inaczej - muzyka, która tworzyła młodość.
Niektóre kawałki dziś wydają się wstydliwe. A wtedy? Mając 8-15 lat? Nigdy w życiu. To było coś co dla wielu ludzi z podobnego rocznika było obowiązkowym hitem. Takie muzyczne wspomnienie młodości. A z większością piosenek - każdy z Was będzie miał swoje wspomnienia, swoje historie. Postaram się od najstarszych kawałków ustalać listę.
14. Mr. President - Coco Jamboo (1996), Loft - Mallorca (1996) i Los Del Rio - Macarena (1993)
Szkolne dyskoteki w podstawówce, na zielonej szkole. Nie mogło obejść się bez tych hitów. "Jajami o żyrandol" było utworem, który do dziś porusza biodra. Podobnie z przebojem Loftu - popularna Majorka ciągle króluje na potańcówkach. A Macarenę, mimo, że powstała wcześniej - tańczy się do dziś. Jest ktoś kto nie potrafi jej zatańczyć?
13. Just 5 - Kolorowe sny (1997)
Ta piosenka była na ustach wszystkich, a Bartek Wrona był miłością wielu kobiet. Tej piosenki również nie mogło zabraknąć na szkolnych dyskotekach. Z resztą - wśród moich znajomych ta piosenka przeżywa istny renesans. A kiedyś nawet całą klasą poszliśmy na ich koncert z okazji Dnia Dziecka (trzecia bądź czwarta klasa).
12. Aqua - Barbie girl (1997)
Barbie girl. Tej piosenki nie mogło zabraknąć. Hit, prześmiewczy, zabawny, wpadający w ucho. Do dziś jest jednym z ulubionych hitów na karaoke (obok Lemon Tree)!
11. Ricky Martin - The Cup of Life (1998) oraz Livin' la vida loca (1999)
Jak już pisałem w pierwszej części - rok 1998 był dla mnie ważny z powodu mistrzostw świata we Francji. A piosenka "go go go, ale ale ale" leciała ciągle. Chyba najlepszy hit mistrzostw jaki powstał kiedykolwiek. A Ricky pokazał też, że muzyka latynoska nie musi być wcale niszowa. Hity, które świetnie wspominam!
10. Eiffel 65 - Blue (1999) i Gigi d'Agostino - The Riddle (2000)
Bardzo podobny klimat i genialne teledyski. Czego chcieć więcej?
9. Britney Spears - Oops..., I did it again (2000)
Britney - który chłopak się w niej nie kochał. Kto nie uważał, że jest kwintesencją seksu. Wówczas - istna bogini. A jej kreacja w czerwonym lateksie. Rozbudzała wyobraźnię jeszcze przez jakiś czas. I pomimo, że nikt się nie przyznawał - słuchało się Britney. Nie tylko tą piosenkę, ale także inne hity z tego okresu.
8. Bomfunk MC's - Freestyler (2000)
Muzyka elektryczna - praktycznie od tego kawałka wszystko się zaczęło. Świetny teledysk, świetne brzmienie. Aż 2-3 lata później próbowało się sił w breakdance.
7. Golec uOrkiestra - Lornetka (2000)
I muzyka góralska da się lubić. Lornetka, Słodycze, Ściernisko - wszystkiego tego się słuchało. Pamiętam, że wtedy ciągle byli zapraszani do różnych program i w tv było ich pełno. Ale pozytywnie się tego słucha. Również świetne hity na karaoke.
6. Alizée - Moi Lolita (2001)
Ojoj, Alizee - jaki ja byłem w niej zakochany. Urocza dziewczyna. Do dziś mam do niej sentyment. I do tego śpiewała po francusku. Jedna z pierwszych piosenek po francusku. Dla niej uczyłem się tego języka. Co prawda maturę zdałem, ale czy się nauczyłem...
5. Ich Troje - Powiedz (2001)
I zaczęła się wielka kariera Michała Wiśniewskiego. Kicz, tandeta, miernota. Ale było wszędzie. I czy się chciało czy nie - trzeba było słuchać. I jakby nie patrzeć - słuchało się. "Wstań powiedz nie jestem sam i nigdy więcej już nikt..." mimo wszystko zna się. A dziś jednak wspominam się to z jakimś tam lekkim sentymentem.
4. Paktofonika - Jestem Bogiem (2001)
Płyta wydana w 2000, chwilę później Magik ginie. Jestem Bogiem na zawsze zostanie ważną piosenką polskiego hip hopu, który nigdy nie był lepszy niż wtedy. Kaliber, PFK - to były moje zajawki hiphopowe. Mógłbym tu w zasadzie wrzucić całą płytę PFK. W tym momencie zaczęło się głównie zainteresowanie tym rodzajem muzyki, a innej było mniej. Nawet tworzyło się własne produkcje! Jednakże - z czasem - te zainteresowanie zanikało, a dziś jest znikome. Ale Paktofonika zawsze będzie istotna - w końcu byłem na pożegnalnym koncercie w Spodku.
3. Nelly feat. Kelly Rowland - Dilemma (2002)
Na każdej szkolnej dyskotece do końca gimnazjum ten hit musiał polecieć co najmniej raz. Ile się przy tej piosence dostało kosza, prosząc jakąś dziewczynę do tańca - nie zliczę. Jednak sentyment pozostał.
2. Eminem - Lose Yourself (2002)
Eminem. Wtedy go uwielbiałem. Byłem ogromnym fanem, znałem większość piosenek, a jego plakaty miałem w całym pokoju. Znałem całą jego biografię. Jego muzyka była dla mnie genialna! Wtedy też polubiłem hip hop. Był dla mnie zupełnie inny niż teraz. Lepszy.
1. Las Ketchup - Asereje (2002)
Mimo, że słuchało się już raczej hip hop - nie można przejść obok tej piosenki obojętnie. A w te wakacje nawet odkryłem, że znam ten układ, który wymyślono w tym teledysku. Piosenka śmieszna, ale potańczyć można. I również było jej wszędzie pełno swego czasu.
Bonus:
O-zone - Dragostea Din Tei (2003)
Hit nad hity. Chłopaki udowodnili, że nawet z malutkiej Mołdawii można się wybić. Gdzie to wtedy nie leciało? Pamiętam, że przez jakiś czas miałem dzwonek polifoniczny tego utworu! Muzyka lat młodzieńczych.
Człowiek młody i głupi. Słuchało się VIVY gdzie leciała najczęściej słaba i komercyjna muzyka, która miała wpływ na słuchacza i kreowała to co popularne. Dopiero wchodząc w dorosłość, gdzie Internet zaczynał powszechnieć i miało się dostęp do sieci odkryło się prawdziwą muzykę. Dzisiaj wiem, że w tym czasie powstało wiele świetnych kawałków - o których wówczas nie miałem pojęcia.
Wyobrażacie sobie 10-14 latka słuchającego Aerosmith, Bryana Adamsa czy Phila Collinsa? Raczej ciężko. Powyższa lista - wtedy była dla mnie hitowa. Dziś to wyglądałoby inaczej.
Skończyłem tą listę na 2003 roku. Potem było wiele piosenek, które nie miały takiej siły kreacyjnej, bo człowiek był starszy i coraz częściej słuchał tego co dobre, a niekoniecznie popularne.
A co według Was powinno się znaleźć na tej liście? Muzyka waszego dzieciństwa?
13. Just 5 - Kolorowe sny (1997)
Ta piosenka była na ustach wszystkich, a Bartek Wrona był miłością wielu kobiet. Tej piosenki również nie mogło zabraknąć na szkolnych dyskotekach. Z resztą - wśród moich znajomych ta piosenka przeżywa istny renesans. A kiedyś nawet całą klasą poszliśmy na ich koncert z okazji Dnia Dziecka (trzecia bądź czwarta klasa).
12. Aqua - Barbie girl (1997)
Barbie girl. Tej piosenki nie mogło zabraknąć. Hit, prześmiewczy, zabawny, wpadający w ucho. Do dziś jest jednym z ulubionych hitów na karaoke (obok Lemon Tree)!
11. Ricky Martin - The Cup of Life (1998) oraz Livin' la vida loca (1999)
Jak już pisałem w pierwszej części - rok 1998 był dla mnie ważny z powodu mistrzostw świata we Francji. A piosenka "go go go, ale ale ale" leciała ciągle. Chyba najlepszy hit mistrzostw jaki powstał kiedykolwiek. A Ricky pokazał też, że muzyka latynoska nie musi być wcale niszowa. Hity, które świetnie wspominam!
10. Eiffel 65 - Blue (1999) i Gigi d'Agostino - The Riddle (2000)
Bardzo podobny klimat i genialne teledyski. Czego chcieć więcej?
9. Britney Spears - Oops..., I did it again (2000)
Britney - który chłopak się w niej nie kochał. Kto nie uważał, że jest kwintesencją seksu. Wówczas - istna bogini. A jej kreacja w czerwonym lateksie. Rozbudzała wyobraźnię jeszcze przez jakiś czas. I pomimo, że nikt się nie przyznawał - słuchało się Britney. Nie tylko tą piosenkę, ale także inne hity z tego okresu.
8. Bomfunk MC's - Freestyler (2000)
Muzyka elektryczna - praktycznie od tego kawałka wszystko się zaczęło. Świetny teledysk, świetne brzmienie. Aż 2-3 lata później próbowało się sił w breakdance.
7. Golec uOrkiestra - Lornetka (2000)
I muzyka góralska da się lubić. Lornetka, Słodycze, Ściernisko - wszystkiego tego się słuchało. Pamiętam, że wtedy ciągle byli zapraszani do różnych program i w tv było ich pełno. Ale pozytywnie się tego słucha. Również świetne hity na karaoke.
6. Alizée - Moi Lolita (2001)
Ojoj, Alizee - jaki ja byłem w niej zakochany. Urocza dziewczyna. Do dziś mam do niej sentyment. I do tego śpiewała po francusku. Jedna z pierwszych piosenek po francusku. Dla niej uczyłem się tego języka. Co prawda maturę zdałem, ale czy się nauczyłem...
5. Ich Troje - Powiedz (2001)
I zaczęła się wielka kariera Michała Wiśniewskiego. Kicz, tandeta, miernota. Ale było wszędzie. I czy się chciało czy nie - trzeba było słuchać. I jakby nie patrzeć - słuchało się. "Wstań powiedz nie jestem sam i nigdy więcej już nikt..." mimo wszystko zna się. A dziś jednak wspominam się to z jakimś tam lekkim sentymentem.
4. Paktofonika - Jestem Bogiem (2001)
Płyta wydana w 2000, chwilę później Magik ginie. Jestem Bogiem na zawsze zostanie ważną piosenką polskiego hip hopu, który nigdy nie był lepszy niż wtedy. Kaliber, PFK - to były moje zajawki hiphopowe. Mógłbym tu w zasadzie wrzucić całą płytę PFK. W tym momencie zaczęło się głównie zainteresowanie tym rodzajem muzyki, a innej było mniej. Nawet tworzyło się własne produkcje! Jednakże - z czasem - te zainteresowanie zanikało, a dziś jest znikome. Ale Paktofonika zawsze będzie istotna - w końcu byłem na pożegnalnym koncercie w Spodku.
3. Nelly feat. Kelly Rowland - Dilemma (2002)
Na każdej szkolnej dyskotece do końca gimnazjum ten hit musiał polecieć co najmniej raz. Ile się przy tej piosence dostało kosza, prosząc jakąś dziewczynę do tańca - nie zliczę. Jednak sentyment pozostał.
2. Eminem - Lose Yourself (2002)
Eminem. Wtedy go uwielbiałem. Byłem ogromnym fanem, znałem większość piosenek, a jego plakaty miałem w całym pokoju. Znałem całą jego biografię. Jego muzyka była dla mnie genialna! Wtedy też polubiłem hip hop. Był dla mnie zupełnie inny niż teraz. Lepszy.
1. Las Ketchup - Asereje (2002)
Mimo, że słuchało się już raczej hip hop - nie można przejść obok tej piosenki obojętnie. A w te wakacje nawet odkryłem, że znam ten układ, który wymyślono w tym teledysku. Piosenka śmieszna, ale potańczyć można. I również było jej wszędzie pełno swego czasu.
Bonus:
O-zone - Dragostea Din Tei (2003)
Hit nad hity. Chłopaki udowodnili, że nawet z malutkiej Mołdawii można się wybić. Gdzie to wtedy nie leciało? Pamiętam, że przez jakiś czas miałem dzwonek polifoniczny tego utworu! Muzyka lat młodzieńczych.
Człowiek młody i głupi. Słuchało się VIVY gdzie leciała najczęściej słaba i komercyjna muzyka, która miała wpływ na słuchacza i kreowała to co popularne. Dopiero wchodząc w dorosłość, gdzie Internet zaczynał powszechnieć i miało się dostęp do sieci odkryło się prawdziwą muzykę. Dzisiaj wiem, że w tym czasie powstało wiele świetnych kawałków - o których wówczas nie miałem pojęcia.
Wyobrażacie sobie 10-14 latka słuchającego Aerosmith, Bryana Adamsa czy Phila Collinsa? Raczej ciężko. Powyższa lista - wtedy była dla mnie hitowa. Dziś to wyglądałoby inaczej.
Skończyłem tą listę na 2003 roku. Potem było wiele piosenek, które nie miały takiej siły kreacyjnej, bo człowiek był starszy i coraz częściej słuchał tego co dobre, a niekoniecznie popularne.
A co według Was powinno się znaleźć na tej liście? Muzyka waszego dzieciństwa?
Tweet
Ale hiciorami zarzuciłeś! :D a co najlepsze, każdy z tych kawałków znam i do tej pory darzę jakimś chorym sentymentem. A Coco Jambo to mój wielki love, mamka do tej pory wspomina jak w kaloszach roboczych ojca podrygiwałam wesoło zawijając bioderkiem :D
OdpowiedzUsuń+ Bartek Wrona - hahahha :D
http://www.youtube.com/watch?v=Jsj-37UrxeM i dodałabym to ;)
Usuńhttp://www.youtube.com/watch?v=l-EdCNjumvI I TO :F
UsuńPiosenek można dodawać i dodawać... :) Niestety, nie działa mi dźwięk i nie mogę przesłuchać, choć tą piosenkę Limp Bizkit pamiętam :) Pierwszego ni w ząb (przynajmniej po teledysku).
UsuńZapewniam, że ją znasz! :D
UsuńŁojezusie... :D
OdpowiedzUsuńListę moich najstarszych i najbardziej lubianych hitów musiałabym zacząć od jakiegoś 85 roku, choć człowiek zachwycał się wtedy i starszymi. Hity były nie tylko do posłuchania, ale i do tańczenia. Dyskoteki były pełne ludzi, którzy tańczyli w parach, a taniec był często na 1,2,3 plus różne obroty albo - to wyższa szkoła - dirty dancing i samba. Chłopcy prosili dziewczyny na parkiet i przetańczali kilka kawałków, a później prosili inni. Jednej nocy, jak ktoś dobrze tańczył (np. pisząca te słowa), mógł nie mieć czasu na posiedzenie przy stoliku. Kochałam to.
OdpowiedzUsuńO Ironio! Mam 14 lat i lubie piosenki Aerosmith i Bryana;)
OdpowiedzUsuńO matko! Aż sobie wyłączyłam reggae playlistę (grzeję się na ARF), żeby tego posłuchać. :D Co prawda u mnie do playlisty "OBCIACH" dochodziła jeszcze playlista "P. TEGO SŁUCHA", co w ostatecznym rozrachunku wyszło mi na dobre (doceniajmy starsze "rodzeństwo"!). ;)
OdpowiedzUsuńPS. pJona za Kinga! A jeśli jeszcze nie nadrobiłeś Gringo, to nadrób, bo to chyba najlepsza książka Cejrowskiego (którego, swoją drogą, nie trawię), jaką czytałam. :)
Jak byłem dzieckiem (ale to musiały być lata 1990-1994) to słuchałem Queen i... Majki Jeżowskiej :D i taki mix został mi do tej pory ;)
OdpowiedzUsuńTeż znam całą Twoją listę oczywiście :) (tyle że Ricky Martin najpierw śpiewał "Marię" i ta bardziej została mi w pamięci).
Ja nie lubiłem Britney, tak z przekory bo wszyscy ją lubili :D
Jednak ja bardziej niż samą muzykę, to pamiętam kasety audio, walkmany, pierwsze douszne słuchawki (kolega z klasy chyba z zagranicy sobie przywiózł, wow, co to było takie słuchawki malutkie, których prawie nie widać :D ), nagrywanie kaset z radia, z VIVY itp. :)
Mi jeszcze jakoś tak zachowała się w pamięci "Moulin Rouge" z Aguilerą, Lil Kim, Mya i Pink, pewnie dlatego że to była właśnie jedna z ostatnich, które jeszcze nagrywałem na kasetę, a potem już jakoś miałem internet i zaczęła się era mp3 ;)
Ich Troje lubię do dzisiaj. Z resztą wszystkie te wymienione miło jest od czasu do czasu usłyszeć (chociaż żadnej z nich nie mam na dysku, a to oznacza że jednak są to jakieś piosenki drugiej kategorii ;) a nie, sorry, mam O-Zone - to ta jest pierwszej :P ).
Teraz odniosę sie do Twoich ostatnich akapitów - czemu młody i głupi? Szczerze powiedziawszy ja nadal wolę to co leci na VIVIE niż zespoły, które wymieniłeś później (Aerosmith może i coś tam mi się podobało na tyle że słucham jak leci, ale na dysku nie mam nic - czyli druga kategoria ;) Phila Collinsa mam jedną, Bryana Adamsa też jedną). I: " coraz częściej słuchał tego co dobre, a niekoniecznie popularne." - to czemu nie popularne jak takie dobre? :) Niebardzo trafia do mnie taki tekst, właśnie popularność jest moim zdaniem miarą sukcesu i tyle. Poza tym ludzie często mówią, że nie słuchają popularnej tylko ambitną muzykę - czyli co? taka ona jest ambitna, że się jej słucha nawet jak nie jest fajna, ale żeby nie było że się słucha tej popularnej to się twierdzi że ta jest ambitna i to takie ambitne jej słuchać ;) Ale tak poważnie: moim zdaniem nie istnieje coś takiego jak obiektywnie ambitna muzyka.
Ja prosty człowiek jestem, wolę skoczne proste piosenki, szybkie bo smętów nie lubię :D Ale VIVY dawno już nie słuchałem... bo jeśli mam ochotę posłuchać muzyki z tv, to włączam ITV gdzie leci disco polo, bo i też tego najczęściej na chwilę obecną słucham :D ale co tam, my tacy ludzie też istniejemy ;)
A ja nie lubię większości stacji muzycznych. Coraz mniej w niej muzyki, a coraz więcej dziwnych programów. I nie lubię muzyki pokroju Justina Biebera i podobnych.
UsuńTo byli przykładowi wykonawcy. Mógłbym wymienić ich więcej i prędzej czy później trafiłbym w Twój gust. A te się zmieniają i nie ma co dyskutować. Ja również uwielbiam muzykę skoczną, do tańca. Uwielbiam się bawić i najlepiej się bawię przy starych hitach, uwielbiam też słuchać starych hitów. Na kompie mam ich w przeważającej większości - hity lat 70,80,90. Ale dla mnie to wtedy nie istniało, gdy miałem te lat 12-15. Nie było tak łatwego dostępu.
A umówmy się - disco nie należy do muzyki ambitnej, tekstów nie mają wyszukanych, raczej służą do tańca i potańcówek - i za to ją kochamy. Każdy rodzaj muzyki za co innego.
Może i nie istnieje obiektywnie ambitna muzyka. Dlatego piszę subiektywnie ;)
A to fakt, że na programach muzycznych muzyki jest co raz mniej :( (po raz kolejny brawo dla ITV - tam jest co raz więcej muzyki :D ).
UsuńA wiesz co że nie wiem... nie znam jakoś tego Biebera wcale, aaale zaraz sobie przesłucham coś może ;) (ok, przesłuchałem "As long as you love me", "Never say never" i "Boyfriend" bo czytałem na forach że te ludzie uważają za najlepsze; mnie się nie spodobały, za mało rytmiczne - za mało skoczne jak dla mnie ;D ).
Na pewno byś trafił w mój gust, bo ja to hmm... mam trzy ulubione zespoły (w tym wcześniej wspomniany Queen, a to już też "ambitna muzyka" ;) ), a poza tym słucham mixu, prawie wszystkiego.
Co do disco - ja nie tańczę, w ogóle :) nie chodzę na imprezy, nie lubię :P A dp słucham sobie o np. teraz przy kompie :P
No jeżeli chodzi o teksty, to owszem, jestem skłonny przyznać że w dp czy innym popie teksty są proste i niewyszukane, ale zacytuję tu czyjąś wypowiedź z jednego forum w temacie o muzyce, zapisałem ją sobie, bo właśnie dokładnie się zgadzam: "Jak chcę tekstów to czytam powieści Dostojewskiego. Jak chcę muzyki to słucham muzyki a nie rozkminiam teksty piosenek, które w ogóle mnie nie obchodzą. Dla mnie głos ludzki to instrument, i jako taki ma walor w piosenkach." - jak słucham muzyki, to teksty też mnie nie obchodzą wcale. Znaczy jasne, jak się trafi jakiś wyjątkowo fajny to super, ale jak muzyka mi się nie podoba, to nawet głęboki tekst jej nie uratuje :P