- Powrót do głównej »
- Damsko - męsko , Dla faceta , O kobietach »
- Uczuciowe sado maso - kocham, ale jestem nieszczęśliwy
Autor : Danielski
4 listopada 2013
Ile znacie związków, gdzie jedna ze stron (bądź obie) kompletnie nie znosi partnera, nie czuje chemii i ogólnie w dupie ma ten związek? Myślę, że każdy z nas spotkał się z takimi przypadkami. Dziś krótko poświęcę kilka zdań na ten temat.
Do wszystkich moich fanek - mój związek ma się bardzo dobrze, także tekst ten nie dotyczy mojej osoby. Przykro mi ;)
Co jakiś czas spotkam osobę, która jest w związku i jest w związku tym niezwykle - nieszczęśliwa. To ja się pytam - po co ten związek?
Dlaczego ludzie decydują się być w związku? W normalnych warunkach powodem jest to, że - w tym danym momencie - uważają, tą drugą osobę za jej połówkę jabłka. Ponieważ człowiek poczuł ogromną radość przebywania z tą drugą osobą, którą może definiować - miłością.
Mowa oczywiście o związkach z potrzeby serca czy uczuć (ze współpracą z rozumem), a nie potrzeby uzyskania lepszego statusu społecznego, czy ze względu na korzyści finansowe.
Z czasem można stwierdzić - nie wypaliło, popełniłem/am błąd, to nie to. I zakończyć. Ale na chuj to ciągnąć?
Problem ten jest głównie problemem kobiecym. Facet jednak, gdy nie czuje się szczęśliwy, ma więcej w sobie odwagi by ten związek zakończyć. Kobieta nie zawsze. Co też wiąże się z tym, że kobiety wolą drani.
A potem się słyszy płacz. Bo nie pisze, nie mówi kocham, nie myśli o mnie, ma mnie w dupie.
Gdy zapytam - "po co z nim jesteś?" co słyszę? "Bo nie chcę być sama", "bo go kocham", "bo on mnie kocha". Dziwne - miłość to piękne uczucie. A pomimo miłości czujesz sam ból. Coś mi tu nie gra...
Są związki gdzie partner(ka) ma kompletnie w dupie codzienny kontakt, trzymanie za rączki, okazywanie uczuć. Taki jego/jej styl. Albo to akceptujesz, albo rezygnujesz. Zmienianie go/jej na siłę, na dłuższą metę mija się z celem.
Do czego dążę? Człowiek zasługuje by być szczęśliwym. A związek powinien owe szczęście potęgować, a nie sprawiać dodatkowych kłopotów, zmartwień czy szlochów. Jeżeli jesteś w związku i przez niego czujesz, że szczęście i energia z ciebie ulatują - nie męcz się i zakończ to. Jesteś zbyt wiele wart by cierpieć.
A wy - znacie takie związki?
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Ogłoszenie parafialne nr1:
Do wszystkich moich fanów na fejsbuczku. Facebook trochę zmienia w ustawieniach, więc nie wszystko może do was docierać. Abyście zawsze byli na bieżąco z moim fanpage'em - zmieńcie ustawienia jak na załączonym obrazku:
A jeśli jeszcze mnie nie lubicie - to najwyższa pora to zmienić!
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Ogłoszenie parafialne nr 2:
Są tu osoby, które tweetują? Jeśli tak - od dziś możesz obserwować mojego bloga za pomocą tego oto portalu. Sam jeszcze nie wszystko ogarnąłem, ale szybko się uczę!
W razie czego - mogę liczyć na waszą pomoc? Twitter mój - w tymże linku!
Tweet
Myślę, że kobiety, które są w długotrwałym związku boją się zostawić partnera mimo, że są nieszczęśliwe. Wolą być z byle kim niż same. Szczerze powiedziawszy kiedyś miałam podobnie. Po rozstaniu nie wyobrażałam sobie życia bez drugiej połówki i trochę czasu zajęło mi zrozumienie, że tak na prawdę to on mnie hamował w jakichkolwiek moich dążeniach do celu. Przynajmniej jestem mądrzejsza o to doświadczenie. Bycie samemu w cale nie jest takie straszne. Z drugiej strony chciałabym, tak jak faceci, łatwo zapominać o partnerach i iść dalej a nie rozpamiętywać. Jak Wy to robicie? Mam wrażenie, że świetnie sobie radzicie po rozstaniach.
OdpowiedzUsuńZnam taki związek. Przykład wśród bardzo bliskich znajomych. On zakochany do szaleństwa a ona trudno powiedzieć. Niby dobrze się dogadywali, niby spędzali ze sobą czas ale na odległość było widać, że to nie to. Bo kto normalny widząc swojego faceta, który przychodzi pod szkołę / uczelnię / zakład w którym pracujemy wita go słowami "a po co ty tu przyszedłeś?"...
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem ona była z nim tylko po to, by mieć faceta. Zresztą, przy zerwaniu powiedziała dobitnie, że nic do niego nigdy nie czuła. Tan fakt mogła sobie darować...
Gdzieś tam słyszałam, że takie dziwy mają miejsce, ale dziwi mnie, że Ty o tym piszesz...
OdpowiedzUsuńTakich przypadków znam wiele. Ba! Sama byłam w takim związku, ale na szczęścia miałam ludzi, którzy szybko poukładali mi w głowie. I faktycznie moją jedyną wymówką było "bo boję się być sama". Dziś jestem w szczęśliwym związku i powtarzam każdemu, że jest to jednak możliwe. A bycie singlem nie oznacza samotności, ani nie blokuje przed korzystaniem z życia na 100 %.
OdpowiedzUsuńBywa, ze sytuacje sa bardziej skomplikowane. Niby kochasz, niby jestes z kims 11 lat, ale ta druga jest chora psychicznie, ma proby samobojcze i wiesz ze jak zakonczysz zwiazek to moze byc tragedia. I co zrobisz? Bedziesz szczesliwy? Czy bedziesz nieszczesliwy? A czy chcesz potem bic sie z myslami, ze przez Ciebie ktos nie zyje?
OdpowiedzUsuńChyba to mój przypadek jest opisany...po 6 latach nie wiem czy go kocham...wiele razy mnie skrzywdził(słowem)..boję się nie wiem czego aby odejść...cały czas dojrzewał do myśli o odejściu ale to nie jest łatwe...
OdpowiedzUsuń